sobota, 30 marca 2013

Rozdział 68 cz.2 - " Tak bardzo Cię przepraszam " .

Mała zmiana planów . Część druga tego rozdziału miała być za tydzień w niedziele , ale w związku z tym , że są święta , postanowiłam wam zrobić małą niespodziankę . 
Również życzę  wam spokojnych , radosnych świąt  oraz mokrego dyngusa ! 
Mam nadzieję , że rozdział się spodoba
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania .
                     
Kasia .



Najszybciej jak mogłem jechałem do domu Ashley . Chciałem  zobaczyć Kris i przeprosić za to co się stało  . Gdy już dotarłem na miejsce od razu wparowałem do domu , zapominając zadzwonić do dzwonka . Pierwsze kogo zobaczyłem to Ashley trzymającą palec na ustach i pokazującą , żebym wszedł po ciuchu do kuchni .
Zniecierpliwiony usiadłem na krześle . Ash zamknęła drzwi i kazała mi być cicho .
- Cholera , gdzie ona jest ? Czemu nie mogę teraz do niej iść ? - zapytałem
- Kris jest teraz obok w salonie , dopiero co zdążyła zasnąć .  Rob nigdy nie widziałam jej w takim stanie ...  Twoja siostra ją strasznie obraziła . Kris bardzo się tym przejęła . Nie wiem , uważam , że powinieneś poważnie porozmawiać ze swoją siostrą .
- Tak wiem Ash . Nawet nie wiesz jak strasznie się z tym czuję . I jak bardzo jest mi głupio , że taka sytuacja miała miejsce . Tym bardziej w jej urodziny . Cholera ! Jak mogłem do tego dopuścić , jestem skończonym kretynem ...
- Rob , to nie jest twoja wina , nikt tak nie uważa . Kris też nie ... Chodzi o to , że boje się , że ona za bardzo bierze to wszystko do siebie . Oczywiście zabroniła mi o tym Tobie mówić , nie chciała , żebyś się dowiedział , ale ja Rob musiałam Ci o tym powiedzieć , wydaje mi się , że jesteś jedyną osobą , która może tu coś zaradzić .
- I słusznie zrobiłaś . Victoria przeprosi za wszystko Kris. Nie zasłużyła sobie na takie traktowanie . Już na pewno nie przez moją siostrę  . A  teraz pozwól mi ją zobaczyć .
- Dobrze idź , ale błagam nie obudź jej . Dopiero co się uspokoiła .

Najciszej jak mogłem wszedłem do pokoju w którym spała . Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do niej . Usiadłem w jej nogach i przyglądałem się jej . W myślach było mi tak bardzo żal Kris i tak cholernie głupio ... Czułem ogromny żal do siostry , że tak potraktowała osobę którą kocham najbardziej na świecie . Nie znałem swojej siostry od tej strony . Było mi za nią cholernie wstyd .
Kris , przekręciła się na łóżku . Zauważyłem że otworzyła oczy .
- Rob ? zapytała zaspanym głosem .
- Tak skarbie to ja . Śpij dalej nie przeszkadzaj sobie ... - Kris mnie nie posłuchała . Ściągnęła z siebie koc i wgrzebała mi się na kolana , wtulając się w moje ramiona ...
- Posłuchaj Kris ... Jest mi strasznie głupio , tak bardzo ... - nie dała mi dokończyć .
- Ciii!  ... nic nie mów , to nie twoja wina - przytuliła się jeszcze mocniej . - to nie jest też wina twojej siostry - dodała .
-  Kris co Ty opowiadasz ?
- Po prostu chce Ci powiedzieć , że to wszystko jest tylko i wyłącznie z mojej winy . To ja popełniłam błąd ... Twoja siostra powiedziała mi tylko kilka słów prawdy , a to że zabolało to inna sprawa .
- Nikt nie ma prawa Cię obrażać , nawet jeśli popełniłaś błąd ! Ona powinna to zrozumieć , a nie sprawiać , że uciekasz gdzieś nawet nie mówiąc mi gdzie . Kris tak się nie robi . Powinniśmy mówić sobie o swoich problemach .
- Tak wiem , przepraszam skarbie . Byłam załamana , ale teraz gdy jesteś blisko już mi lepiej . Jeśli chodzi o twoją siostrę to nawet ją rozumiem . Chce  dla Ciebie jak najlepiej , zrozum ją ...
- Nie Kris , gdyby chciała dla mnie jak najlepiej nie postąpiła by tak . Ona wie , że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu , a mimo tego chciała nas rozdielić . Nie wiem czy będę w stanie jej to wybaczyć . - Chciałem kontynuować przemowę , ale gdy poczułam słodki smak jej ust , nie miałem ochoty na nic innego .Oparty na kanapie rozkoszowałem się jej delikatnymi pocałunkami . Czułem jej bicie serca , i ciepło skóry pomimo naszych ubrań . W pokoju było całkowicie ciemno i czułem tylko jej zapach . Trudno więc było dostrzec , że jest strasznie rozpalona i ma wysoką temperaturę . Na chwilę przerwałem te namiętne pocałunki , żeby zapytać się czy wszystko w porządku .
- Kris jesteś taka gorąca ... może zmierzymy temperaturę co?
- Nie ma takiej potrzeby . To wszystko przez Ciebie ... To Ty doprowadzasz mnie do takiego stanu . Już zaczęła rozpinać mi rozporek , ale nie mogłem do tego dopuścić .
- Skarbie nie teraz . Najpierw zmierzymy temperaturę . Położyłem ją na łóżku i zapaliłem światło . Dopiero wtedy ujrzałem ją dokładnie . Byłem przestraszony .
- Masz straszne wypieki . Jesteś rozpalona . Jak się czujesz ? Nie boli Cię głowa?
- Nie Rob. Wszystko w porządku na prawdę . Chodź do mnie no proszę ... Cholernie trudno było mi jej odmówić , ale musiałem .Pójdę po  Ash ...

Z punktu widzenia Kristen .
Rzeczywiście nie czułam się najlepiej . Bolała mnie głowa i miałam dreszcze .Nie chciałam robić afery bo wiedziałam , że zaraz mi przejdzie . To przez tą całą sytuację . Za dużo się zdarzyło jak na jeden raz . Rob wrócił  do pokoju z Ashley . 
- Kris ! wyglądasz strasznie ... zadzwonić po pogotowie?  - 
- Oszalałaś ? po prostu trochę boli mnie głowa zaraz przejdzie . - powiedziałam  patrząc się na zmartwionego Roba , który próbował ostudzić moją temperaturę chłodnym ręcznikiem . 
- lepiej ? - zapytał zmartwiony .
- Tak , o wiele lepiej zdążyłam powiedzieć zanim odpłynęłam w głęboki sen . 


Gdy się obudziłam , byłam w szpitalu pod kroplówką . Myślałam że ich zatłukę . Przecież to zwykły ból głowy a oni robią wielką aferę o nic . Był wczesny ranek .Byłam sama i czekałam aż zjawi się Rob albo Ash . Gdy do pokoju wszedł lekarz , postanowiłam go zapytać : 
- Przepraszam ? co ja tu robię ?- lekarz spojrzał się na mnie jak na kretynke i powiedział .
- Wczoraj przywiózł panią młody chłopak . Była pani w ciężkim stanie . 
- Ale już wszystko  w porządku ? 
- Niestety nie . Ma pani bardzo osłabiony organizm . To może spowodować różnego rodzaju choroby . - Byłam w szoku . Przecież , oszczędzałam się ... to nie możliwe .. 
- Gdzie jest mój chłopak ? - zapytałam zniecierpliwiona . 
- Widziałem go w recepcji . Zaraz powinien tu być .- Rob zjawił się 5 minut po wyjściu lekarza . Był przemęczony i załamany .
- Cześć skarbie jak się czujesz? - zapytał smutnym tonem .
- Wiele lepiej niż wczoraj . A ty ?
- Gdyby nie to , że jesteś tutaj , czuł bym się o wiele lepiej  , ale na szczęście już dzisiaj Cię z tąd zabieram . 
- To wspaniale . Już nie mogę doczekać się kiedy pojedziemy do naszego nowego domu . 



Kilka godzin później byliśmy na miejscu . Wciąż nie mogłam uwierzyć , że ten stary opuszczony dom w którym lubiłam przebywać w dzieciństwie jest teraz mój . Co prawda jest teraz zupełnie inny bo odnowiony, ale tak samo jak dawniej  czuje się w nim niezwykle bezpiecznie . Przyglądałam się jeszcze raz wnętrzu ale z większą dokładnością . Rob podszedł do mnie a mi do oczu napływały łzy . 
- Kochanie , ten dom jest taki piękny ... wciąż nie mogę uwierzyć że należy do nas . 
- To uwierz , bo to właśnie Ty jesteś panią tego domu . Chciałem dać Ci coś wyjątkowego . Mam nadzieję , że udało mi się . 
- Rob , lepiej być nie mogło . Tu wszystko jest takie idealne ... Musiałeś wydać fortunę ! . A ten widok z tarasu na morzę . Coś pięknego ..
- Bardzo się cieszę , że Ci się podoba , ale powinnaś już się położyć . Zrobię Ci coś do jedzenia  chcesz ? - Zapytał .
Przylgnęłam do niego całym ciałem , i musnęłam jego wargi swoimi . Włożyłam dłonie pod jego koszulkę , aby dotykać jego wyrzeźbionego ciała . Chciałam go podniecić i pokazać mu , że ze mną już wszystko w porządku ...  Z niechęcią się oderwał :
- Skarbie ... nie powinniśmy , jesteś zbyt słaba ...
- Udowodnić Ci że nie ? .. Całowałam jego szyję ... - Musimy wypróbować nasze nowe łóżko ... nie sądzisz ? Nie przestawałam . 
- Owszem , ale dlaczego akurat zaraz po twoim wyjściu ze szpitala ? Może rozpakujemy swoje rzeczy ? ... - Rob też nie dawał za wygraną. Chciał tego samego co ja , ale cholernie się o mnie bał . 
- Rob , tak bardzo Cię proszę ... Nic mi się przecież nie stanie . Ten jeden jedyny raz a potem daje Ci spokój ..
- Kris wiesz , że to nie o to chodzi . Po prostu powinnaś odpoczywać ...
- Odpocznę , ale to potem . - Wsunęłam mu język  w usta , żeby przestał mówić tylko przeszedł do rzeczy .  No i w końcu mi się udało . 
- To w taki razie teraz ja trochę popracuje - powiedział kładąc mnie na  łóżku . 
Delikatnie zdjął ze mnie bluzkę . Gdy poczułam dotyk jego ust na swoim ciele , przeszły mnie ciarki .  Poczułam , że zrobiło mi się mokro a męskość Roba wydawała  się zaraz eksplodować. Pieścił moje ciało , sprawiał mi nie opisaną przyjemność .  Wydawałam ciche dźwięki , bo to co ze mną wyprawiał ten mężczyzna było niezwykłe . Każdy centymetr mojego ciała został dokładnie zbadany . Kiedy już nic nie dało się więcej zrobić , bo byłam podniecona do granic możliwości , zresztą Rob też , wtedy poczułam tą znajomą mi męskość w sobie . Te znane energiczne ruchy , sprawiały , że nic więcej nie liczyło się po za tą chwilą  . Wystarczyło kilka delikatnych pchnięć Roba , abyśmy obydwoje mogli poczuć ogromną rozkosz . 
Kiedy skończyliśmy , Rob był nadal we mnie i zdyszany powiedział : 
- Nie wiem co nam się jeszcze wydarzy , ale będę walczył z całych sił , żeby pokonać przeszkody , które nam staną na drodze . - Pocałował mnie w czoło i otarł  łzę , z mojego oka . - Nie wiem co bym zrobił , gdybym nie miał bym Ciebie teraz  obok siebie . Kocham Cię i błagam Cię kochanie ,obiecaj mi , że    cokolwiek się nie wydarzy , to zawsze będziemy razem . Obiecaj mi to ...
- Obiecuje Rob będę się bardzo starać żeby tak było . Pocałował mnie jeszcze raz w czoło , oparł głowę na mojej klatce piersiowej i przytulił się do mnie . Zauważyłam , że bardzo go zabolało to co się wydarzyło ostatnio . Pomyślałam , że muszę zrobić wszystko żeby w końcu przestał czuć się winny . Nie miałam wątpliwości , że jest najcudowniejszym mężczyzną pod słońcem . 

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 68 cz.1 – „Oni nas zniszczą”

Witajcie kochani :) Święta wielkanocne już tuż tuż, dlatego jestem zmuszona dodać rozdział już dzisiaj. Zawiera on 1 192 słów i jest to dopiero pierwsza część tego rozdziału. Następna część pojawi się prawdopodobnie w niedzielę za tydzień. Mam nadzieję, że część pierwsza wam się spodoba.




A z okazji zbliżających się świąt wielkanocnych składamy najserdeczniejsze życzenia:  Zdrowia, szczęścia, radosnych spotkań przy wigilijnym stole i smacznego jajka! ;D

Pozdrawiam.
Iza.






Od mojego ostatniego spotkania z Tomem minął miesiąc. Nie kontaktowałam się z nim ani do niego nie dzwoniłam. W naszym związku z Robertem w końcu zapanował spokój. Z każdym dniem było coraz lepiej, coraz bardziej się kochaliśmy i cieszyliśmy swoją obecnością, ale oczywiście nie można mieć wszystkiego. Dziś były moje urodziny i już od samego poranka przeczuwałam, że stanie się coś złego. I nie myliłam się. Przyszłam tymczasem do mojej najlepszej przyjaciółki by wypłakać się w jej ramionach.
- Ashley, powiedz mi, dlaczego gdy zawsze jest coś dobrze to musi się to jak najszybciej spiepszyć?.- Zapytałam ją wycierając nos. Spojrzała na mnie i poklepała mnie po plecach by dodać mi otuchy.
- Nie wiem Kristen.- Powiedziała tylko podając mi następną chusteczkę. Coraz bardziej płakałam i nie potrafiłam się uspokoić. Doszło do mnie, że nasz związek z Robertem jednak nie przetrwa. Każdy chce nas zniszczyć. Najpierw Michael potem Anna, Tom (łącznie ze mną to spieszyliśmy, ale na szczęście Rob mi wybaczył) a teraz ona- kobieta, którą kocha Rob i którą zawsze uważał za dojrzałą. Teraz ona chce nam zniszczyć życie.
- Oni nas zniszczą.- Powiedziałam na głos.- Oni nie dadzą nam razem być, to nie ma sensu.- Przytuliłam się do mojej przyjaciółki ocierając łzy. Byłam zdołowana. Moja przyjaciółka zupełnie nie wiedziała, o co mi chodzi a ja nie potrafiłam jej tego wszystkiego normalnie wytłumaczyć.
- Kristen, jeśli mam ci pomóc najpierw musisz mi powiedzieć, co się stało.- Wyszeptała. Wstałam powstrzymując się od łez i zaczęłam chodzić po pokoju. Zauważyłam paczkę papierosów i wzięłam jeden papieros.
- Kris, zostaw to, ty nie palisz.- Powiedziała Ashley, jednak ja nie zwracając no to uwagi zapaliłam go. Zakrztusiłam się, ale i tak nie zrezygnowałam z palenia. Zaciągnęłam się kolejny raz.
- Na początku wszystko było w porządku, cieszyliśmy się swoją obecnością i byliśmy bardzo szczęśliwi.- Uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie to wszystko.


Retrospekcja

   Obudziłam się wcześnie rano. Roberta niestety nie było obok mnie. Rozejrzałam się dookoła i wstałam z łóżka. I wtedy dopiero go zobaczyłam. Był w samym szlafroku i niósł mi śniadanie. Zupełnie nie wiedziałam, dlaczego. Spojrzałam na niego pytająco.

- Wszystkiego najlepszego kochanie.- Odpowiedział z błyskiem w oku. Byłam w szoku, że o tym pamiętał. Totalnie mnie zaskoczył. Podszedł do mnie i przytulając się do mnie pocałował mnie.

- Dziękuje.- Wyszeptałam uśmiechając się.

- Dziś jest twoje święto i będę dla ciebie robił wszystko, o co tylko poprosisz królewno.- Zaśmiałam się. Na królewnę raczej nie wyglądam, ale gdy powiedział tak do mnie było mi naprawdę miło.

- W takim razie chce żebyś zjadł razem ze mną śniadanie.- Posunęłam się robiąc mu miejsce. Uśmiechnął się i od razu wpakował się do łóżka. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do kina, na jakiś romantyczny film. Zaskoczył mnie, ponieważ on nigdy nie chodził do kina na takie romantyczne filmy. Wolał jakieś filmy akcji, albo horrory. Był taki kochany. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, dlatego chciałam mu się trochę zrewanżować w łóżku. Miałam nadzieję, że to, co zrobiłam mu się spodobało.

- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.- Powiedział ubierając się. Patrzyłam na niego, na jego ciało i podziwiałam go. Później również ja się ubrałam. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy ok. 10 kilometrów od naszego domu. Byłam strasznie ciekawa, co dla mnie przygotował. Po kilku minutach stanęliśmy przed wielkim domem.

- Podoba ci się?.- Zapytał.

- Tak, jest piękny.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- No to możesz się już do niego wprowadzać.- Uśmiechnął się szeroko. Nie mogłam w to uwierzyć. Rob kupił ten dom? Dosłownie wpadłam mu w ramiona i mocno się do niego przytuliłam. Byłam w siódmym niebie.

Koniec retrospekcji

- Czekaj, czekaj, bo chyba tego nie rozumiem.- Powiedziała Ashley patrząc mi w oczy.- Kupił dla was dom tak? Więc dlaczego ty przychodzisz tutaj do mnie i płaczesz? Powinnaś się cieszyć, skakać ze szczęścia!.- Uśmiechnęła się. Zgasiłam papierosa.
-, Bo to jeszcze nie wszystko.- Odpowiedziałam łagodnie.
- Robert sprawił ci jeszcze jedną niespodziankę?.- Zgadywała.
- Nie, po powrocie z domu Robert musiał na chwilę wyjść by zrobić zakupy a ja zostałam sama w domu pakując swoje wszystkie rzeczy do przeprowadzki.- Powiedziałam patrząc w okno.- Nawet nie wiesz, jaka w tamtym momencie byłam szczęśliwa.- Uśmiechnęłam się sama pod nosem.- Niestety moje szczęście nie trwało długo… Odwiedził mnie niespodziewany gość, który dosłownie wyrwał mnie z tego dobrego nastroju…, Dlatego przyszłam do ciebie.- Ashley patrzyła na mnie wielkimi oczami.
- No to powiesz mi, co to był za gość?.- Powiedziała w końcu.

Retrospekcja
- Trzymaj się od mojego brata w spokoju!.- Wrzasnęła siostra mojego ukochanego w przed pokoju. Patrzyła na mnie jak na jakąś wywłokę. W jednym momencie zrobiło mi się gorąco.
- Victoria, ja naprawdę tego nie chciałam.- Zaczęłam się przed nią tłumaczyć, ale ona nie chciała mnie słuchać.
- Nie rozumiesz? Gdy tylko cię zobaczyłam pierwszy raz od razu wiedziałam, że będą z tobą tylko same problemy…, Ale niestety mój brat jest strasznie głupi, bo zakochał się w takiej dziwce jak ty i poza tobą nie widzi całego normalnego świata… powiedz mi jak omamiłaś?.- Zrobiło mi się niedobrze. I co ja miałam jej teraz powiedzieć?
- Victoria wiem, że mnie nie lubisz, ale to chyba nie powód żebyś mnie wyzywała i obrażała.- Uniosłam się pierwszy raz.
- Naprawdę nie wiem, co mój brat widzi w takiej pustej i głupiej dziewczynie jak ty.- Wysyczała. Teraz wszystko się w niej gotowało.- Dlatego radzę ci posłuchaj mnie, odczep się od mojego brata, bo jeśli nie będziesz miała ze mną do czynienia a ja na pewno nie będę dla ciebie taka dobra i miła jak mój brat, nie dam się omamić i wierz mi dołożę wszystkich starań by on w końcu przejrzał na oczy.- Powiedziała w moją stronę i szyderczo się uśmiechnęła a potem wyszła. Stałam jeszcze kilka minut w miejscu, ale potem również ubrałam się i poszłam do Ashley.
Koniec retrospekcji

*Z punktu widzenia Ashley*
- Tak mi przykro.- Uspokajałam swoją najlepszą przyjaciółkę. Gdy Victoria nazwała ją dziwką musiała poczuć się naprawdę źle.- Powiesz o tym Robertowi?.- Zapytałam prosto z mostu. Spuściła głowę w dół.
- Nie i proszę cię ty też nic mu nie mów.- Spojrzała na mnie. Bała się. Widziałam to w jej oczach. W jednej strony kochała Roberta i nie chciała go stracić a z drugiej strony bała się Victorii i wiedziała, że to już koniec. „Przykro mi Kris, ale ja tego tak nie zostawię”- pomyślałam sobie w duchu i uśmiechnęłam się pod nosem.
   Gdy kris zasnęła od razu chwyciłam jej telefon i zadzwoniłam do Roberta. Pewnie bardzo się o nią martwił.
- Kris? Jak dobrze cię słyszeć, kochanie gdzie jesteś? Martwię się.- Powiedział, gdy tylko odebrał telefon.
- Z tej strony Ashley, Kristen jest u mnie, słuchaj Rob przyjedź tu ona cię potrzebuje.- Powiedziałam do słuchawki.
-, Ale co się stało? Nie odbiera ode mnie telefonów, nie kontaktuje się ze mną, co jest do jasnej cholery grane? Czy zrobiłem coś nie tak?
- Nie Rob, ty nie zrobiłeś nic, ale twoja siostra… była u Kris i powiedziała jej kilka przykrych słów.- Ściszyłam głos. W słuchawce usłyszałam brzdęk rzucanego wazonu. Musiał się chyba bardzo zdenerwować.
- Rozumiem, zaraz będę.- Odpowiedział i szybko się rozłączył. Miałam nadzieję, że wszystko sobie wytłumaczą i, że znowu będą szczęśliwi.

sobota, 23 marca 2013

Ważna informacja dotycząca nowego rozdziału

Niestety kochani mimo największych chęci moich i Kasi nie będzie dzisiaj rozdziału. Zdaje sobie sprawę z tego, że zawalamy z tymi rozdziałami, ale naprawdę nie mamy na to żadnego wpływu. Ani ja ani Kasia nie możemy napisać nowego rozdziału. Oczywiście postaramy się w niedługim czasie dodać bardzo długi rozdział by wam to wynagrodzić. Przepraszamy i mamy nadzieję, że się od nas nie odwrócicie. Ja sama mogę wam obiecać, że następny rozdział pojawi się jak dobrze pójdzie w następnym tygodniu, w sobotę ok. godziny 17. Będzie dłuższy niż wszystkie nasze poprzednie rozdziały i będzie się w nim dość dużo działo.
Przepraszamy jeszcze raz, prosimy o wybaczenie i pozdrawiamy.

Iza i Kasia.

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 67 - "Tęsknie za naszymi dawnymi czasami..."








   Zmęczeni i spoceni opadliśmy na łóżko. Pocałowałam Roberta lekko w usta i położyłam się na jego klatce piersiowej a on położył swoją rękę na mojej głowie i zaczął mnie delikatnie głaskać.
- Tęskniłem za tobą.- Powiedział wolno oddychając.
- Ja za tobą też.- Odpowiedziałam i przekręciłam się w jego stronę.- I to bardzo!.- Pocałowałam go długo i namiętnie. Wiedziałam jednak, że niedługo będę musiała porozmawiać z nim na bardziej niemiły temat. Chciałam już mieć to za sobą.
- Coś się stało?.- Niestety zauważył moje zasmucenie. Starałam się to ukryć, ale niestety bez rezultatu.
- Nie, a co miało się stać?.- Uśmiechnęłam się tak szeroko jak tylko mogłam i zbliżyłam się do niego by go pocałować i zmienić temat, jednak niestety przegrałam. Położył palec na moich ustach i wstał odsuwając mnie od siebie.
- Kris, mnie nie oszukasz.- Dotknął mojego policzka.- Co się dzieje?.- Teraz wiedziałam już na pewno, że tak szybko się nie wywinę.
-, Gdy robiłam zakupy całkiem przypadkiem spotkałam Toma.- Rob był spokojny, nie zdenerwował się tak bardzo. Na razie.- Prosił, błagał żebym się z nim spotkałam, uklęknął przede mną i chciał żebyśmy poszli do jakiejś kawiarni… Robert ja naprawdę tego nie chciałam, przepraszam.- Bez słowa wyszedł z łóżka, wziął telefon do ręki i zamknął drzwi kierując się do łazienki.

*Z punktu widzenia Roberta*
- Możesz się w końcu odczepić od Kristen?.- Wykrzyczałem do słuchawki.- Zostaw ją i nas w spokoju!
- Robert wiem jak to wygląda, ale ja chciałam z nią tylko porozmawiać, jak przyjaciele, tylko przyjaciele.- Tłumaczył.
- Nie obchodzi mnie to, masz się od nas odczepić słyszysz? Albo gorzko tego pożałujesz!
- Rob, wysłuchaj mnie proszę… To, co się wtedy wydarzyło… to już się nigdy nie powtórzy naprawdę, uwierz mi, nie zraniłbym ani ciebie ani Kris
- Prawda jest taka, że już nas zraniłeś a dla mnie nigdy nie byłeś i nie będziesz przyjacielem, jeśli jeszcze raz zbliżysz się do Kris to obiecuję, że cię zabiję.- Odpowiedziałem do słuchawki i rozłączyłem się a potem wróciłem do mojej Kris.

*Z punktu widzenia Kristen*
- Przepraszam cię kochanie, ale musiałem na chwilę wyjść.- Zaczął się tłumaczyć i wrócił do łóżka. Niepotrzebnie.
- Wszystko słyszałam.- Powiedziałam. Byłam do niego odwrócona tyłem.
- Wybacz, ale ja nie zamierzałem tak tego zostawić, musiałem to zrobić.- Spojrzał na mnie.
- Wiem, ale szkoda mi go.- Zaśmiał się.
- Szkoda ci Toma? Sam tego chciał.- Dopiero teraz się do niego odwróciłam.
- Sam tego chciał? Zakochał się w dziewczynie swojego przyjaciela i nie mógł temu zaradzić a potem przestał nad tym panować i stało się to, co się stało… Ja wybrałam ciebie, a on nadal to przeżywa i czuje się zraniony.
- I co ja mam na to poradzić? Nie chcę się z nim spotykać a ty tym bardziej nie powinnaś, nie mogę zapomnieć o tym, co się wydarzyło i nadal nie chcę i nie mogę mu tego wybaczyć.
- to, chociaż pozwól mi się z nim spotykać.- Spojrzałam na niego wyczekująco. Spuścił głowę w dół.- Tęsknie za naszymi dawnymi czasami, gdy przyjaźniliśmy się wszyscy razem.- Zwierzyłam się i również spuściłam głowę w dół.
- Ja też za tym tęsknie.- Szepnął cicho.- Ale zranił mnie i do tej pory nie mogę mu tego wybaczyć, przepraszam.- Spojrzał w drugą stronę. Zeszłam z łóżka i uklękłam przed nim. Położyłam swoją dłoń na jego policzku i doprowadziłam do tego by na mnie spojrzał.
- Rozumiem.- Pokręciłam głową.- Nie masz, za co przepraszać.- Zbliżyłam się do niego i namiętnie go pocałowałam. W tym momencie nie przeszkadzało nam nic. Nawet to, że byliśmy zupełnie nadzy. To tak jakby zatrzymał się dla nas czas.

***
-, Co chcesz zjeść na śniadanie?.- Zapytał mnie Rob, otwierając lodówkę. Podeszłam do niego.
- Zjem wszystko to, co zrobisz.- Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Hmm… kanapki? Co ty na to?
- Mi pasuje.- Wyjęłam talerzyk i zaczęłam wyjmować z lodówki wszystkie potrzebne produkty. Po chwili razem z Robem zrobiliśmy sobie kanapki a potem je zjedliśmy.
-, Co będziemy dzisiaj robić?.- Zapytałam go po śniadaniu. Rozłożył się na kanapie.
- Ja najchętniej zostałbym w domu.- Powiedział po chwili i włączył telewizor.
- Cały dzień będziesz siedzieć przed telewizorem?.- Zaśmiałam się.
- Ty możesz zrobić to ze mną.- Uśmiechnął się.
- Nie o to mi chodziło, może moglibyśmy gdzieś pójść?.- Zaproponowałam. Zszedł z kanapy i podszedł do mnie.
- Plaża, kino, kawiarnia czy klub?.- Zapytał. Byłam pod wrażeniem. Tylu propozycji się nie spodziewałam.
- Naprawdę poszedłbyś ze mną?.- Zapytałam. Wiedziałam, że chciał trochę odpocząć a ja mu to uniemożliwiałam. Moje usta wygięły się w podkowę.
- Tak, oczywiście.- Odpowiedział.- To całkiem niezły pomysł, powinniśmy się trochę wyluzować i oderwać od tego wszystkiego.
- Dziękuje.- Pisnęłam i przytuliłam go najmocniej jak tylko potrafiłam.

***
   Tak jak Robert obiecywał poszliśmy do klubu. Świetnie się razem bawiliśmy. Tańcząc z Robertem zapominałam o całym świecie. Czułam się tak jakby czas się dla nas zatrzymał. Jedyne, o czym później myślałam, zasypiając u boku Roba to to czy damy sobie radę i czy nikt nam w tym nie przeszkodzi. Miałam nadzieję, że tak i choć bardzo tego pragnęłam to jednak nie da się przewidzieć przyszłości i już niedługo miałam się o tym przekonać. Tym razem miała mnie zaatakować osoba, którą Robert zawsze uważał za mądrą i inteligentną. Była dla niego wzorem do naśladowania i bardzo ją kochał…

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 66 - Niespodzianka .

Czekałam na Roba  z utęsknieniem . Nie mogłam się doczekać  kiedy wróci z Londynu . Siedziałam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty i myślałam o wczorajszym dniu patrząc na bukiet kwiatów . Zastanawiałam się czy powiedzieć Robertowi o moim wczorajszym spotkaniu z Tomem . Doszłam do wniosku , że lepiej będzie jak powiem mu , co się wydarzyło . Nie chciałam mieć przed nim , żadnych tajemnic . Wolałam nie ryzykować , zbyt mocno go Kocham , żeby ukrywać przed nim takie rzeczy .
Byłabym w siódmym niebie , gdybym nadal mogła się przyjaźnić z Tomem . Pragnę , żeby było jak dawniej , żeby to co zaszło między mną a Tomem nigdy się nie wydarzyło , żeby Rob znowu się nim przyjaźnił , tęsknie za tymi czasami ...
Wpadłam na pomysł , że zrobię romantyczną kolacje a potem wskocze w seksowne wdzianko i spędzę z nim upojną noc . Tak bardzo go pragnę , trudno jest mi bez niego wytrzymać , dlatego postanowiłam go zaskoczyć .

Z punktu widzenia Roba .
Siedziałem z rodziną przy kominku i razem wspominaliśmy dawne czasy . Na co dzień bardzo mi ich brakuje , jednak nie da się porównać tego z tym jak bardzo tęsknię za Kris . 
Marze , żeby być teraz obok niej i ją przytulić . Dwa dni nie jest to dużo , ale dla mnie dwa dni bez niej trwają wieczność . Samolot miał być dopiero za 3 godziny , a ja tak rozpaczliwie pragnę być z nią tu i teraz . 
Moja siostra najwidoczniej zauważyła , że kompletnie się wyłączyłem z rodzinnej rozmowy :
- Co jest braciszku , o czym tak myślisz? - powiedziała .
- O niczym - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach .
Victoria poprosiła mnie na rozmowę . Wiedziałem , że będzie wypytywać o Kris . Wyszliśmy na taras. Zapaliłem papierosa , ona oparła się o barierkę i powiedziała :
- Rob , rodzicom udało Ci się wkręcić , że Kris jest nie winna , ale ja wiem swoje . - powiedziała  i tym samym zaskoczyła mnie swoją błyskotliwością . Jednak nie dałem się zwieść z tropu .
- O czym mówisz? zapytałem pomimo , że dokładnie wiedziałem co ma na myśli ...
- Te wszystkie plotki , ten cały szum w okół was ... Wiem , że to niestety prawda ... powiedziała Victoria . 
- Słuchaj ... Kris to wspaniała osoba . Jeszcze nikogo tak bardzo nie kochałem , wiem , że to był błąd . Każdy popełnia błędy . Ja już jej wybaczyłem , bo wiem jak było ...
- Rob daj sobie z nią spokój - powiedziała moja siostra - to ladacznica .. skoro zdradziła Cię raz  , zrobi to drugi i trzeci .. - nie możesz się tak  dawać oszukiwać . Posłuchaj ... jesteś wspaniałym facetem . Zasługujesz na kogoś lepszego , daj sobie z  nią spokój , nie chce żebyś przez nią cierpiał . 
Poczułem wściekłość . Zabolało mnie to , w jaki sposób Victoria potraktowała Kris . Nie zamierzałem dawać jej tak obrażać :
- Posłuchaj .  Nie znasz Kris i  nie masz prawa jej oceniać . Uwierz mi internet , mało wie . A Ty na podstawie właśnie internetu oceniasz moją dziewczynę ?! Nie sądziłem , że moja siostra jest taka głupia . I wiesz co ?! nie wezmę sobie twoich rad do serca . Zamierzam się oświadczyć Kris i mieć z nią dzieci ! . Proszę Cię Victorio , nie opowiadaj więcej takich głupot . 
Wyszedłem do swojego pokoju i spakowałem swoje rzeczy . Byłem wściekły , chciałem jak najszybciej wrócić do Kris . Wyszedłem z pokoju , pożegnałem się z rodzicami i drugą siostrą po czym bez słowa  wytłumaczenia wyszedłem .
Marzyłem tylko o tym ,  żeby znaleźć się przy boku mojej Kris . 

Z punktu widzenia Kris .
Kolacja była już prawie gotowa . Nakrycie stołu było bardzo romantyczne , prawie wszystko było dopięte na ostatni guzik . Miałam jeszcze chwilę czasu więc postanowiłam zająć się sobą . 
Wzięłam prysznic , odprężyłam się bo przygotowanie kolacji wymagało dużego wysiłku , ale to nic . Zrelaksowana wyszłam z pod prysznica . Wysuszyłam i rozczesałam włosy . Potem włożyłam sukienkę , obcisłą i seksowną , byłam zadowolona . Jeszcze tylko jakiś nie za mocny makijaż i gotowe . Przejrzałam się w lustrze i nie mogłam poznać samej siebie . Sama nie wiedziałam co o tym myśleć , czy przypadkiem nie przesadziłam . Szczerze mówiąc w tym makijażu , uczesaniu i w tej odważnej sukience z pewnością nie byłam sobą . 
Zaczęłam się stresować ... ciekawe co sobie o mnie pomyśli Rob . Trochę się bałam i nawet się zastanawiałam czy przypadkiem nie zmienić zdania i ubrać się jakoś normalnie . , ale chyba było już za późno . Właśnie słyszałam jak przekręcają się klucze w zamku ...
Z punktu widzenia Roba .

Właśnie wszedłem do domu . Było ciemno , dostrzegłem pięknie nakryty stół na którym paliły się świeczki . Jest taka cudowna - pomyślałem . 
- Kochanie  wróciłem - zawołałem bo nigdzie jej nie było . Odłożyłem torby na podłogę zdjąłem kurtkę i wtedy ją zauważyłem . Wyszła z sypialni ... Nie mogłem uwierzyć , że to ona ! . Była taka piękna i kobieca ... Poruszała się z taką gracją ... Nie mogłem się na nią napatrzeć . Była taka seksowna , zupełnie nie ta Kris , nie ta kobieta którą znałem . Jednak nie zmienia to faktu , że kocham ją do szaleństwa ! 
Nie byłem w stanie nic powiedzieć . Podeszła do mnie - tak pięknie pachniała . Miałem ochotę porwać ją do sypialni tu i teraz . Jednak nie mogłem jej tego zrobić . Na pewno napracowała się nad tą kolacją . Szkoda tylko , że po głowie chodziło mi zupełnie co innego niż wspólny posiłek . 
Bez wątpienia zahipnotyzowała mnie swoją urodą . 
- Cześć kochanie - powiedziała i złożyła mi oszałamiający pocałunek na moich ustach . Nie chciałem , żeby przerywała . Przyległa do mnie całym ciałem a ja nie miałem zamiaru jej wypuszczać z objęć . Nie teraz kiedy tak bardzo cieszę się , że w końcu mam ją przy sobie . 
Kris jednak przerwała  pocałunek i zaprosiła mnie do stołu . 
Z niechęcią ją od siebie uwolniłem .
Z punktu widzenia Kris
Chyba mu się spodobało - pomyślałam . Patrzył się na mnie jak na jakieś zjawisko . Imponowało mi to , cieszyłam się że wywieram na nim takie wrażenie . 
- Kris , Boże wyglądasz pięknie - powiedział Rob .
- Dziękuję . To wszystko specjalnie dla Ciebie . 
- Jak się udała wizyta u rodziców , co u nich słychać ? - zapytałam 
- Wszystko w porządku , Kris tęskniłem za Tobą - powiedział Rob patrząc mi głęboko w oczy 
- Ja też tęskniłam - odpowiedziałam mu  z uśmiechem na ustach .

Chwilę później po zjedzonym posiłku Rob , poszedł się odświeżyć po podróży . Ja szybko posprzątałam ze stołu i poszłam do sypialni ubrać się w coś bardziej seksownego . Włożyłam koronkową, czarną ,prześwitującą piżamę i ułożyłam się na łużku czekając aż wróci z pod prysznica . 
Gdy się otworzyły drzwi do sypialni , Rob na chwilę przystanął , żeby na mnie popatrzeć . Oparł się o ścianę i powiedział :
- Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać . Widziałam , że był lekko speszony , wydawało mi się to niezwykle dziwne , zawsze był odważny , a teraz  wstydził się do mnie podejść . To było urocze ... chyba na prawdę musiałam mu się podobać w tym stroju . 
Myślałam , że rzuci się na mnie bez wahania , ale on nadal stał oparty o ścianę i patrzył na mnie . 
Wiedziałam , że to ja tu rządzę . Wstałam z łóżka , podeszłam do niego i stanęłam na palcach , żeby móc go pocałować . Z wielką chęcią odwzajemnił pocałunek . Na chwilę spojrzałam na niego , żeby jeszcze raz zobaczyć jakiego mam przystojnego mężczyznę . Potem ponownie go pocałowałam , a on żebym się nie trudziła wziął mnie na ręce . W tej pozycji było idealnie . 
Całował mnie z takim utęsknieniem , jakbyśmy się nie widzieli wieki . 
Położył mnie na łóżku i zaczął pieścić moją szyję . Myślałam , że oszaleje ...  a przecież to dopiero początek . . Zjeżdżał coraz niżej ... dotarł  do moich piersi . Najwidoczniej przeszkadzał mu koronkowy stanik bo szybko się go pozbył . Gdy moje piersi były już nagie , Rob nie mógł się od nich oderwać . Wiedziałam , że uwielbiał całować moje piersi ,dlatego dawałam mu się nimi bawić tak długo jak tylko chciał . Całował mój brzuch ,  uda .... W tej chwili byłam tylko jego , mógł robić ze mną co tylko chciał .... Pragnęłam go tak bardzo , że błagałam go żeby nigdy nie przestawał ... 



Autor : Kasia . 

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 65 - Niespodziewane spotkanie .

Wstałam bardzo wcześnie . Śniły mi się koszmary i dłużej nie mogłam tego znieść . Rob wyjechał wczoraj wieczorem do swoich rodziców , a ja zostałam dziś sama w domu. Oczywiście nalegał , żebym wyjechała z nim , ale przez te wiadomości krążące w internecie nie miałam odwagi spojrzeć jego rodzinie prosto w oczy . Dziwnie było budzić się bez niego ...Sytuacja z Billym , która miała miejsce tydzień temu na szczęście już się uspokoiła . Billy wrócił z kąt przyjechał i wszyscy o nim zapomnieli . Wszyscy oprócz mnie ... Nie mogłam się pogodzić , że tak dobry nam kiedyś przyjaciel okazał się zwykłym łajdakiem . W dzisiejszym świecie już na nikim nie można polegać . Prawie na nikim - pomyślałam i wstałam z łóżka bo ktoś dzwonił do drzwi . Pomyślałam , że to Cameron wpadł zapytać jak się mam , ale się myliłam . To nie był Cameron , tylko mężczyzna z ogromnym bukietem przecudownych kwiatów . Oczy wyszły mi z orbit . 
-  Pani Stewart ? - zapytał nieznajomy mi człowiek .
- Tak zgadza się - odpowiedziałam zszokowana . 
- Mam dla pani przesyłkę ... proszę podpisać . - szybko maznęłam autograf , podziękowałam za dostarczenie kwiatów i odebrałam bukiet . Natychmiast odszukałam liścik znajdujący się w środku i odczytałam treść : 
" Tęsknię " -  od razu na twarzy pojawił mi się szeroki uśmiech . Wzięłam telefon i szybko zadzwoniłam do Roba , odebrał po pierwszym sygnale :
- Cześć skarbie , coś się stało ? - zapytał uradowany Rob . 
- Nie nic się nie stało ... dzwonię , żeby Ci podziękować , kwiaty są cudowne... Jesteś kochany . Powiedziałam jednym tchem . 
- Kwiaty ? Jakie kwiaty ? - zapytał zdziwiony Rob . 
- Jak to jakie kwiaty ? właśnie przed chwilą kurier dostarczył mi kwiaty ... - powiedziałam .
- Kris , te kwiaty nie są ode mnie . Bardzo mi przykro , że nie wpadłem na taki pomysł .Wiesz co kotku , muszę kończyć zaraz będę na miejscu . Oddzwonię później . Kocham Cię . Pa. 
- Ja Ciebie też Rob . Pa. 
Długo zastanawiałam się kto to mógłby być . W końcu doszłam do wniosku , że to pewnie jakiś fan ... tylko nie pasowało mi słowo " tęsknię " . 
Nie wiedziałam czym się zająć , Rob kazał mi leżeć i wypoczywać , jednak ja usychałam z tęsknoty za nim . Miał wrócić dopiero jutro przed wieczorem dlatego musiałam czymś się zająć , żeby nie zwariować . Wpadłam na pomysł , że zrobię coś pysznego i zaproszę Ashley ... w końcu nie widziałam się z nią wieki . 
 
  Z punktu widzenia Roba 
Właśnie wysiadałem z samolotu . Byłem wściekły i zazdrosny . Chciałem za wszelką cenę dowiedzieć się od kogo Kris dostała te kwiaty . W głowie cały czas nękała mnie jedna myśl . 
Byłem niemalże przekonany , że Tom nadal sobie nie odpuszcza . Miałem ochotę wsiąść w pierwszy lepszy samolot do LA i wrócić do Kris . Bałem się , że znowu nawiąże kontakt z tym bydlakiem . 
Dwie godziny później dotarłem do swego rodzinnego domu . Strasznie było mi szkoda , że Kris nie ma tu ze mną . Tak bardzo marzyłem , żeby przedstawić ją moim bliskim , jednak poniekąd też rozumiałem jej decyzje . 
Rodzina przywitała mnie bardzo ciepło . Siostry nie mogły doczekać się na mój przyjazd . Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak bardzo za nimi się stęskniłem . 
- Rob , dlaczego nie przywiozłeś ze sobą Kristen ? Chętnie byśmy ją poznali - zapytała mama .
- Nie mogła tu przyjechać . Ma dużo pracy , ale obiecuje że następnym razem na pewno ją zabiorę ze sobą .
- Cieszy mnie to - powiedziała mama - Rob mam jedno pytanie . Z góry przepraszam , ale muszę Cię o to zapytać .
-  Słucham ?
- Czy te wszystkie plotki krążące po internecie to prawda? - zapytała zmartwiona mama . 
- Oczywiście , że nie . To zwykłe plotki , każdy szuka sensacji . Powiedziałem , chcąc za wszelką cenę stanąć w obronie Kris . Bałem się , że moja rodzina mogła by tego nie zrozumieć . 
- Bardzo nas to cieszy - odpowiedział tata .-  A teraz synu chodź coś zjeść , pewnie umierasz z głodu . 
Z punktu widzenia Kristen 
Właśnie robiłam zakupy , na dzisiejsze spotkanie z Ashley . Byłam przeszczęśliwa , że nie napotkałam się na ani jednego " karalucha " . Mogłam spokojnie robić zakupy bez obaw , że zaraz jakiś palant zacznie mi robić zdjęcia .Delektowałam się tą chwilą wolności . To było dziwne , ale spokojne robienie zakupów sprawiło mi niezwykłą radość. No może do chwili , kiedy zauważyłam , że do sklepu wchodzi Tom . Nie chciałam się na niego natknąć bo nie wiedziałam jak mam się zachować gdyby mnie zauważył . Dyskretnie podeszłam do kasy , zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu z pełnymi torbami . Byłam prawie przekonana , że mnie nie zauważył . Przekonana do momentu  w którym usłyszałam głos Toma :
- Kris !  - udawałam , że nie słyszę . W zamian przyspieszyłam kroku i szłam dalej . 
- Kris ! zaczekaj ! - nie chciałam , żeby jego wołanie zwróciło na kogokolwiek uwagę dlatego się zatrzymałam . Uniknięcie paparazzi było w  tej chwili najważniejsze . Tom podbiegł do mnie w sekundę . 
- Cześć - powiedział i się uśmiechnął . 
- Cześć - odpowiedziałam , rozglądając się czy ktoś nas nie widzi . 
- Pomóc Ci ? zapytał spoglądając się na zakupy , które trzymałam . 
- Nie .. dziękuje , dam sobie radę ... Tom przepraszam , ale spieszy mi się , muszę już iść . Zaczęłam zmierzać w kierunku samochodu , ale Tom złapał mnie za nadgarstek , przyciągnął mnie do siebie z całymi torbami . Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział :
- Kris , ja na prawdę bardzo chciałbym z Tobą porozmawiać .Poświęć mi chwilę . Błagam..- Nie chciałam tego robić , nie chciałam kolejny raz stracić  zaufania Roba . W końcu obiecałam mu , że nigdy więcej nie spotkam się z Tomem , tak też postanowiłam zrobić .
- Przykro mi Tom , ale to nie możliwe . Nie możemy się widywać , rozmawiałam z Tobą na ten temat , proszę nie utrudniaj mi tego . W tym momencie Tom ukląkł prze de mną na kolanach .
- Tom ! Co Ty wyprawiasz ? Wstawaj !- Powiedziałam wściekła , bo ludzie zaczęli się patrzeć i bałam się , że mnie rozpoznają . 
- Wstanę jeśli zgodzisz się , pójść ze mną do kawiarni i porozmawiać . Obiecuję , że nie zajmę Ci dużo czasu . 
Uznałam , że nie mam wyjścia i muszę się z nim spotkać:
- No dobrze , ale na prawdę nie mam dużo czasu Tom . 
- Dziękuje - powiedział szczęśliwy i wziął ode mnie wszystkie torby z zakupami , po czym pomógł mi zanieść je do auta . 
Piętnaście minut temu siedzieliśmy w niewielkiej skromnej kawiarni . Tom ani razu nie spuścił ze mnie wzroku . Zamówiłam kawę i czekałam , aż zacznie mówić ...
- Co u Ciebie ? - zapytał wyraźnie speszony . 
- Wszystko w porządku , a u Ciebie ? zapytałam z grzeczności . 
- U mnie jakoś leci . Nie jest źle , ale mogłoby być lepiej . - powiedział zasmucony Tom . Zrobiło mi się go strasznie szkoda . 
- Co u Katy? . Kontynuowałam rozmowę . 
- Nie mam pojęcia , szczerze mówiąc nawet mnie to nie obchodzi . - Zdziwiło mnie takie zachowanie Toma , zawsze myślałam , że kocha Katy ... 
- Kris , właśnie o niej chciałem z Tobą porozmawiać . Zrobiłam zdziwioną minę a Tom mówił dalej :
- To Katy urządziła Ci cały ten medialny cyrk . Nie miałem pojęcia , że tak postąpi , uwierz mi nic o tym nie wiedziałem , nie chce żebyś myślała , że brałem w tym udział .
- Tom ja wcale tak nie myślę . Muszę przyznać , że wcale mnie to nie dziwi . Nie mogła mi tego odpuścić i zemściła się na mnie . Trudno stało się . Jakoś przeżyję cały ten szum ...Nawet ją rozumiem ... szkoda tylko , że zrobiła to w taki sposób . 
- Zrobię wszystko , żeby za to zapłaciła , obiecuję , że zrobię wszystko żeby CI jakoś pomóc
 Kelner przyniósł moją kawę i po chwili odszedł  . 
-  Tom ... -powiedziałam łagodnym tonem ... pomożesz mi tylko wtedy jak odpuścisz i nie będziesz rozdrażniał całej tej sytuacji . Proszę Cię obiecaj , że nic nie będziesz robił . Spojrzał mi głęboko  w oczy . Hipnotyzował mnie spojrzeniem . Dotknął mojej dłoni i powiedział :
- Dla Ciebie zrobię wszystko ... Natychmiast zerwałam się z miejsca ... zauważyłam , że manipulował mną , sprawiał że chciało mi się zostać i być z nim . Nie mogłam na to pozwolić . 
- Kris ?! gdzie idziesz? nawet nie napiłaś się kawy , powiedział Tom wstając ze mną próbując mnie zatrzymać . 
- Tom ja muszę już iść , my nie możemy się spotykać . 
- Kris nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię . - powiedział gdy szybkim krokiem opuszczałam kawiarnie ...
Wracając do domu , uświadomiłam sobie od kogo jest ten bukiet kwiatów , który dostałam dziś rano . Do oczu napłynęły mi łzy , bo ja też tęskniłam . Tęskniłam za Tomem - moim przyjacielem . 


Autor : Kasia .

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 64 – „Dla ciebie zniosę każdy ból”





*Z punktu widzenia Roberta*
   Stanąłem naprzeciwko Billa i ilustrowałem go wzrokiem. Jak mógł zrobić coś takiego mojej Kristen? Jak mógł ją w ogóle tknąć? Kristen mu zaufała, myślała, że jest taki sam jak wcześniej a on po prostu chciał ją tylko wykorzystać.  To już nie jest jej przyjaciel i na pewno nie dopuszczę do tego, żeby jeszcze kiedykolwiek się do niej zbliżył.
- Zabiję cię.- Wykrzyknąłem ze wściekłości i podbiegłem do niego. Byłem zdeterminowany i pewny, że mu tego nie odpuszczę. Facet wyglądał na silnego i rzeczywiście taki był. Zacząłem uderzać pięściami w jego twarz i przez chwilę miałem wrażenie, że dobrze sobie radzę, ale to niestety było tylko chwilowe. Billy był bardziej umięśniony i masywniejszy ode mnie. Z jednej strony naprawdę chciałem mu dokopać a z drugiej trochę się bałem, że zrobi krzywdę zarówno mi jak i Kristen. Po paru chwilach poczułem się słabszy i przestałem z nim walczyć a wtedy to on zaczął mnie bić. Broniłem się jednak zaraz upadłem na ziemie i nie mogłem się podnieść.
- Może następnym razem zmierzysz się z kimś, kto jest mniej więcej tak samo słaby jak ty?.- Powiedział i szyderczo się zaśmiał odchodząc.

*Z punktu widzenia Kristen*
   Biegłam ile sił w nogach. Musiałam jak najszybciej dobiec do domu i zawołać Camerona. Bałam się o Roba. Billy był bardzo silny i muskularny. On przecież może mu zrobić jakąś krzywdę! A ja kocham Roberta i chyba nie przeżyłam tego gdyby coś mu się stało z mojego powodu. Po moich policzkach płynęły łzy jednak nie przejmowałam się nimi i nadal biegłam. Kilka razy się przewracałam, ale szybko wstawałam. Na szczęście, gdy doszłam do domu od razu odtworzyłam drzwi i zawołałam Camerona. Od razu do mnie podbiegł, gdy zobaczył moją wystraszaną twarz.
- Kristen, co się stało?.- Zapytał wycierając moje łzy chusteczką.- Spokojnie, tutaj jesteś bezpieczna.- Przytulił mnie do siebie. Był naprawdę cudownym bratem.
- Billy zaczął się do mnie dobierać… Z ledwością od niego uciekłam i powiedziałam to wszystko Robertowi… On się wkurzył i kazał mi iść do domu… Boję się o niego… Billy jest silniejszy i…- Wychlipałam na jednym wydechu. Cam stał zamurowany. Był w szoku.
- A to skurwysyn.- Powiedział i spojrzał na mnie.- A z tobą na pewno wszystko ok?.- Zapytał z troską w głosie.
- Tak, ze mną jest wszystko dobrze, ale martwię się o Roba, Był wściekły, gdy się dowiedział i chyba chcę się z nim bić, albo już to robi.- Powiedziałam.- Pomożesz mi? Proszę, on sam nie da sobie z nim rady.
- Oczywiście! Sam z chęcią obiłbym mu japę!.- Wykrzyknął i wierzchem dłoni otarł łzę, która spłynęła po moim policzku.- Chodź.

*Z punktu widzenia Roberta*
   Mimo iż byłem wyczerpany i słaby to jednak wpadłem na pewien pomysł. Nie mogłem mu teraz darować, nie mogłem mu wybaczyć tego, co mógł zrobić Kristen, ale na szczęście nie zrobił – na szczęście dla niego wtedy by już nie żył. A teraz, kiedy odchodził zupełnie nie spodziewał się mojego ataku. Z całej siły złapałem go nogę i pociągnąłem w moją stronę. Wylądował na ziemi a ja szybko wstałem i zacząłem go kopać. Zasłaniał się rękami i próbował się bronić jednak w tej sytuacji to ja byłem silniejszy. Billy zwijał się z bólu.
-, Jeśli jeszcze raz tkniesz Kristen to obiecuję ci, że osobiście cię odwiedzę i wierz mi będzie jeszcze gorzej niż teraz.- Powiedziałem schylając się do jego poziomu.
- Robert!.- Usłyszałem tak dobrze mi znany głos. Nie wiadomo skąd pojawiła się tutaj Kristen i mocno mnie uściskała.- Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłam!.- Odszedłem w bezpieczniejsze miejsce i pocałowałem ją. Zupełnie przypadkiem dotknęła mojej twarzy a tym samym poczułem ból.
- Ałła!.- Wykrzyknąłem. Spojrzała na mnie.
- Bolało? Przepraszam, powinnam być ostrożniejsza, mocno cię poturbował?.- Spytała z troską w głosie.
- Nic się nie stało, najważniejsze, że już nigdy więcej cię nie tknie.- Odpowiedziałem i spojrzałem w jego stronę.- Prawda?.- Zapytałem i szyderczo się uśmiechnąłem. Niedługo Cameron podbiegł do niego i pomógł mu wstać. Nie chciał mu pomagać, lecz chciał jedynie zaprowadzić go do domu, aby spakował swoje rzeczy i jak najszybciej się wyprowadził.

*Z punktu widzenia Kristen*
- Ałła!.- Wykrzyknął Rob, gdy polewałam jedną z jego ran wodą utlenioną.
- Przepraszam, muszę oczyścić ranę.- Powiedziałam nakładając już plaster. Niespodziewanie położył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie.
- Dla ciebie zniosę każdy ból.- Powiedział i namiętnie mnie pocałował. Jego ręce błądziły po moich plecach, a ja swoje ręce wtopiłam w jego miękkie włosy. Jego usta powolutku przesuwały się wzdłuż mojej szyi, a jego ręce zaczęły rozpinać moją koszulę. Chciałam tego samego, co on, jednak nie mogliśmy. Wciąż przecież byliśmy w domu moich rodziców. Dlatego musiałam się od niego oderwać.
- Obiecuję, że wszystko wynagrodzę ci w naszym domu, ale teraz naprawdę muszę to dokończyć.- Powiedziałam zapinając moją koszulkę i całując jego rany.
- Obiecujesz?.- Zapytał się i puścił do mnie oczko.
- Oczywiście, ja zawsze dotrzymuje umów panie Pattinson.- Zaśmiałam się.
- To dobrze, bo już nie mogę się tego doczekać moja pielęgniarko.- Szeroko się uśmiechnął.

***
- To, co już jedziecie?.- Zapytała moja mama patrząc w moją stronę ze zdziwieniem.- Przecież nawet nie zjedliście obiadu.
- Mamo, nie jesteśmy głodni a po za tym musimy jeszcze coś załatwić na mieście.- Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej by ją uściskać. Robert w tym czasie uścisnął rękę Camerona.
- Och, no tak… to jedźcie, jedźcie, ale wpadnijcie też kiedyś jeszcze do mnie.- Pocałowała mnie w policzek i uścisnęła Roba.
- Obiecuje pani, że jeszcze tu wpadniemy.- Przyrzekł Robert.
- A jaka ja tam dla ciebie pani? Mów mi po prostu Jules.
- Dobrze, Jules.- Uśmiechnął się.
- A może ja wam dam jakiegoś ciasta? Kristen coś źle wyglądasz, nie wiem Rob czy ty ją w ogóle karmisz?.- Powiedziała i wybiegła z przedpokoju.
- Oczywiście, że ją karmie! Jest strasznym łasuchem tylko, że tego po niej nie widać.- Spojrzał na mnie.
- Mamo, proszę cię, nie przynoś mi żadnego ciasta.- Powiedziałam jednak było już za późno. Przyniosła wielką tacę, na której były same słodkości.
- Nie przyniosłam tobie, tylko wam. Może Robert będzie kiedyś miał ochotę na ciasto to sobie zje.- Uśmiechnęła się do mojego ukochanego.- Prawda?
- Oczywiście, pani ciasto zawsze zjem z wielką chęcią.- Powiedział i wziął od mojej mamy tacę.

***
   Jadąc samochodem wpadliśmy jeszcze do kilku sklepów spożywczych, by kupić coś do jedzenia. Nasza lodówka świeciła pustkami. A ja i Rob byliśmy bardzo głodni. Dlatego od razu, gdy przyszliśmy do domu zrobiłam kolację. Zjadłam ją ze smakiem, Rob też. Gdy tak na niego spoglądałam nie mogłam zrozumieć, dlaczego zgodził się tyle dla mnie wycierpieć. Przecież na to nie zasługiwałam. A on mimo wszystko cierpiał tylko, dlatego żeby mi było dobrze. Chyba nigdy go nie zrozumiem.
- Mówiłam ci już, że cię kocham?.- Zapytałam uśmiechając się do niego od ucha do ucha.
- Tak, wiele razy, ale miło, że mówisz to kolejny raz.- Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go. Nie przerywając nadal go całować powoli rozpinałam jego koszulę. Po chwili zobaczyłam jego nagi tors i zaczęłam go dotykać, zdejmując jego koszulę.- Obiecałam, że wynagrodzę ci ten ból, który przeze mnie miałeś.- Powiedziałam puszczając do niego oczko. On w tym czasie zaczął rozpinać moją koszulkę a gdy już to zrobił rzucił ją gdzieś w kąt.
- Dla ciebie mogę znieść każdy ból.- Powtórzył raz jeszcze.- Bo tylko ty dajesz mi siłę by walczyć i wygrać.- Uśmiechnęłam się do niego i ledwo powstrzymywałam się od płaczu. To było takie piękne.- Kocham cię i zawsze tak będzie.- Powiedział jeszcze a ja zaczęłam go całować. Chciałam wynagrodzić mu każdy ból i każde cierpienie, które przeszedł.



Autor: Iza.