*Z punktu widzenia
Roberta*
Stanąłem
naprzeciwko Billa i ilustrowałem go wzrokiem. Jak mógł zrobić coś takiego mojej
Kristen? Jak mógł ją w ogóle tknąć? Kristen mu zaufała, myślała, że jest taki
sam jak wcześniej a on po prostu chciał ją tylko wykorzystać. To już nie jest jej przyjaciel i na pewno nie
dopuszczę do tego, żeby jeszcze kiedykolwiek się do niej zbliżył.
- Zabiję cię.- Wykrzyknąłem ze wściekłości i podbiegłem do
niego. Byłem zdeterminowany i pewny, że mu tego nie odpuszczę. Facet wyglądał
na silnego i rzeczywiście taki był. Zacząłem uderzać pięściami w jego twarz i
przez chwilę miałem wrażenie, że dobrze sobie radzę, ale to niestety było tylko
chwilowe. Billy był bardziej umięśniony i masywniejszy ode mnie. Z jednej
strony naprawdę chciałem mu dokopać a z drugiej trochę się bałem, że zrobi
krzywdę zarówno mi jak i Kristen. Po paru chwilach poczułem się słabszy i
przestałem z nim walczyć a wtedy to on zaczął mnie bić. Broniłem się jednak
zaraz upadłem na ziemie i nie mogłem się podnieść.
- Może następnym razem zmierzysz się z kimś, kto jest mniej
więcej tak samo słaby jak ty?.- Powiedział i szyderczo się zaśmiał odchodząc.
*Z punktu widzenia
Kristen*
Biegłam ile sił w
nogach. Musiałam jak najszybciej dobiec do domu i zawołać Camerona. Bałam się o
Roba. Billy był bardzo silny i muskularny. On przecież może mu zrobić jakąś
krzywdę! A ja kocham Roberta i chyba nie przeżyłam tego gdyby coś mu się stało
z mojego powodu. Po moich policzkach płynęły łzy jednak nie przejmowałam się
nimi i nadal biegłam. Kilka razy się przewracałam, ale szybko wstawałam. Na
szczęście, gdy doszłam do domu od razu odtworzyłam drzwi i zawołałam Camerona.
Od razu do mnie podbiegł, gdy zobaczył moją wystraszaną twarz.
- Kristen, co się stało?.- Zapytał wycierając moje łzy
chusteczką.- Spokojnie, tutaj jesteś bezpieczna.- Przytulił mnie do siebie. Był
naprawdę cudownym bratem.
- Billy zaczął się do mnie dobierać… Z ledwością od niego
uciekłam i powiedziałam to wszystko Robertowi… On się wkurzył i kazał mi iść do
domu… Boję się o niego… Billy jest silniejszy i…- Wychlipałam na jednym
wydechu. Cam stał zamurowany. Był w szoku.
- A to skurwysyn.- Powiedział i spojrzał na mnie.- A z tobą
na pewno wszystko ok?.- Zapytał z troską w głosie.
- Tak, ze mną jest wszystko dobrze, ale martwię się o Roba, Był
wściekły, gdy się dowiedział i chyba chcę się z nim bić, albo już to robi.-
Powiedziałam.- Pomożesz mi? Proszę, on sam nie da sobie z nim rady.
- Oczywiście! Sam z chęcią obiłbym mu japę!.- Wykrzyknął i
wierzchem dłoni otarł łzę, która spłynęła po moim policzku.- Chodź.
*Z punktu widzenia
Roberta*
Mimo iż byłem
wyczerpany i słaby to jednak wpadłem na pewien pomysł. Nie mogłem mu teraz
darować, nie mogłem mu wybaczyć tego, co mógł zrobić Kristen, ale na szczęście
nie zrobił – na szczęście dla niego wtedy by już nie żył. A teraz, kiedy
odchodził zupełnie nie spodziewał się mojego ataku. Z całej siły złapałem go
nogę i pociągnąłem w moją stronę. Wylądował na ziemi a ja szybko wstałem i zacząłem
go kopać. Zasłaniał się rękami i próbował się bronić jednak w tej sytuacji to
ja byłem silniejszy. Billy zwijał się z bólu.
-, Jeśli jeszcze raz tkniesz Kristen to obiecuję ci, że
osobiście cię odwiedzę i wierz mi będzie jeszcze gorzej niż teraz.- Powiedziałem
schylając się do jego poziomu.
- Robert!.- Usłyszałem tak dobrze mi znany głos. Nie wiadomo
skąd pojawiła się tutaj Kristen i mocno mnie uściskała.- Nawet nie wiesz jak
bardzo się o ciebie martwiłam!.- Odszedłem w bezpieczniejsze miejsce i pocałowałem
ją. Zupełnie przypadkiem dotknęła mojej twarzy a tym samym poczułem ból.
- Ałła!.- Wykrzyknąłem. Spojrzała na mnie.
- Bolało? Przepraszam, powinnam być ostrożniejsza, mocno cię
poturbował?.- Spytała z troską w głosie.
- Nic się nie stało, najważniejsze, że już nigdy więcej cię
nie tknie.- Odpowiedziałem i spojrzałem w jego stronę.- Prawda?.- Zapytałem i
szyderczo się uśmiechnąłem. Niedługo Cameron podbiegł do niego i pomógł mu
wstać. Nie chciał mu pomagać, lecz chciał jedynie zaprowadzić go do domu, aby
spakował swoje rzeczy i jak najszybciej się wyprowadził.
*Z punktu widzenia
Kristen*
- Ałła!.- Wykrzyknął Rob, gdy polewałam jedną z jego ran
wodą utlenioną.
- Przepraszam, muszę oczyścić ranę.- Powiedziałam nakładając
już plaster. Niespodziewanie położył swoje dłonie na moich biodrach i
przyciągnął mnie do siebie.
- Dla ciebie zniosę każdy ból.- Powiedział i namiętnie mnie
pocałował. Jego ręce błądziły po moich plecach, a ja swoje ręce wtopiłam w jego
miękkie włosy. Jego usta powolutku przesuwały się wzdłuż mojej szyi, a jego
ręce zaczęły rozpinać moją koszulę. Chciałam tego samego, co on, jednak nie
mogliśmy. Wciąż przecież byliśmy w domu moich rodziców. Dlatego musiałam się od
niego oderwać.
- Obiecuję, że wszystko wynagrodzę ci w naszym domu, ale teraz
naprawdę muszę to dokończyć.- Powiedziałam zapinając moją koszulkę i całując
jego rany.
- Obiecujesz?.- Zapytał się i puścił do mnie oczko.
- Oczywiście, ja zawsze dotrzymuje umów panie Pattinson.-
Zaśmiałam się.
- To dobrze, bo już nie mogę się tego doczekać moja
pielęgniarko.- Szeroko się uśmiechnął.
***
- To, co już jedziecie?.- Zapytała moja mama patrząc w moją
stronę ze zdziwieniem.- Przecież nawet nie zjedliście obiadu.
- Mamo, nie jesteśmy głodni a po za tym musimy jeszcze coś
załatwić na mieście.- Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej by ją uściskać.
Robert w tym czasie uścisnął rękę Camerona.
- Och, no tak… to jedźcie, jedźcie, ale wpadnijcie też
kiedyś jeszcze do mnie.- Pocałowała mnie w policzek i uścisnęła Roba.
- Obiecuje pani, że jeszcze tu wpadniemy.- Przyrzekł Robert.
- A jaka ja tam dla ciebie pani? Mów mi po prostu Jules.
- Dobrze, Jules.- Uśmiechnął się.
- A może ja wam dam jakiegoś ciasta? Kristen coś źle
wyglądasz, nie wiem Rob czy ty ją w ogóle karmisz?.- Powiedziała i wybiegła z przedpokoju.
- Oczywiście, że ją karmie! Jest strasznym łasuchem tylko,
że tego po niej nie widać.- Spojrzał na mnie.
- Mamo, proszę cię, nie przynoś mi żadnego ciasta.-
Powiedziałam jednak było już za późno. Przyniosła wielką tacę, na której były
same słodkości.
- Nie przyniosłam tobie, tylko wam. Może Robert będzie
kiedyś miał ochotę na ciasto to sobie zje.- Uśmiechnęła się do mojego
ukochanego.- Prawda?
- Oczywiście, pani ciasto zawsze zjem z wielką chęcią.-
Powiedział i wziął od mojej mamy tacę.
***
Jadąc samochodem wpadliśmy
jeszcze do kilku sklepów spożywczych, by kupić coś do jedzenia. Nasza lodówka
świeciła pustkami. A ja i Rob byliśmy bardzo głodni. Dlatego od razu, gdy
przyszliśmy do domu zrobiłam kolację. Zjadłam ją ze smakiem, Rob też. Gdy tak
na niego spoglądałam nie mogłam zrozumieć, dlaczego zgodził się tyle dla mnie
wycierpieć. Przecież na to nie zasługiwałam. A on mimo wszystko cierpiał tylko,
dlatego żeby mi było dobrze. Chyba nigdy go nie zrozumiem.
- Mówiłam ci już, że cię kocham?.- Zapytałam uśmiechając się
do niego od ucha do ucha.
- Tak, wiele razy, ale miło, że mówisz to kolejny raz.-
Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go. Nie przerywając nadal go całować
powoli rozpinałam jego koszulę. Po chwili zobaczyłam jego nagi tors i zaczęłam
go dotykać, zdejmując jego koszulę.- Obiecałam, że wynagrodzę ci ten ból, który
przeze mnie miałeś.- Powiedziałam puszczając do niego oczko. On w tym czasie
zaczął rozpinać moją koszulkę a gdy już to zrobił rzucił ją gdzieś w kąt.
- Dla ciebie mogę znieść każdy ból.- Powtórzył raz jeszcze.-
Bo tylko ty dajesz mi siłę by walczyć i wygrać.- Uśmiechnęłam się do niego i
ledwo powstrzymywałam się od płaczu. To było takie piękne.- Kocham cię i zawsze
tak będzie.- Powiedział jeszcze a ja zaczęłam go całować. Chciałam wynagrodzić
mu każdy ból i każde cierpienie, które przeszedł.
Autor: Iza.
Oddaję rozdział wcześniej niż podejrzewałam, więc mam nadzieję, że wam się spodoba :) Czekam na komentarze i pozdrawiam :D ~ Iza
OdpowiedzUsuńRozdział wzruszający i piękny :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że pojawił się już dzisiaj.
Szkoda tylko, że zakończyłaś w takim momencie. Myślałam, że opiszesz ich małe co nieco :D
Pozdrawiam ; D
Rozdział świetny czekam na oświadczyny Roba. Cieszę się że dodałyście rozdział wcześniej niż mówiłyście.
OdpowiedzUsuńRozdzial doskonaly nie moge aie doczekac nastepnego i wielkie dziaki ze dodalyscie go wczesniej niz mowilyscie:)
OdpowiedzUsuńOd jakiegos czasu juz sledze losy Kristen;)Bardzo podoba mi sie te opowiadanie,ktore wlasciwie stalo sie juz powiescia;)Calkiem niezly fanfik,ktory moim zdaniem,moglby smialo zostac opublikowany(po malych poprawkach;)).Zabawne jest to,ze Kris i Rob maja niesamowity magnes do "zlych ludzi" i sciagania na siebie klopotow :D A po tych przejsciach,to normalnie wpadliby w alkoholizm hihi;) Powodzenia w pisaniu kolejnych rozdzialow,niechaj niesie was fantazja;)No i z niecierpliwoscia czdkam na oswiadczyny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Kiedy następny?:)
OdpowiedzUsuńSwietny :) szkoda ze nie opisałaś ich kontaktu intymnego :D
OdpowiedzUsuńRozdział mega jak wy to robicie że tak fajnie piszecie ??/ Życzę weny i niecierpliwie czekam na nn :) kasia
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać następnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńmyszka1234
Najprawdopodobniej dzisiaj po 20.00 ; ) jeśli nie dziś to jutro na pewno :D
Usuń