Z punktu widzenia Roberta
Czułem się naprawdę
dobrze mając Kristen w swoich ramionach. Była już godzina 8: 00, ale ona nadal
nie wstawała. Wyglądała tak pięknie i uroczo, że nie potrafiłem jej obudzić.
Patrzyłem na nią zupełnie zahipnotyzowany i jedyne, co mogłem teraz powiedzieć
to to, że jest śliczna. Mój aniołek, moja księżniczka. Postanowiłem również, że
wyjaśnię całą tą zaistniałą sytuację z Victorią i choćby nie pochwalała mojego
zdania i miałbym ją stracić to i tak poproszę Kris o rękę. Chce z nią być do
końca mojego życia i mieć z nią gromadkę dzieci. Kocham ją ponad wszystko,
dlatego już niedługo przedstawię jej swoje plany oświadczając się. Mam jedynie
cichą nadzieje, że je przyjmie i już na zawsze będzie połączeni małżeństwem.
Kristen uśmiechnęła
się i przekręciła się na drugi bok odpychając moje ramiona. Uśmiechnąłem się
również i po cichu wyjąłem z szafy moje ubrania. Ubrałem się pocałowałem
Kristen w policzek zostawiając na jej poduszce kartkę z wyjaśnieniami.
Wyszedłem z domu i skierowałem się do samochodu. Nie lubiłem jeździć
samochodem. O wiele bardziej ceniłem jazdę na rowerze, ale w obecnej sytuacji
musiałem wybrać samochód. Do mojego rodzinnego domu dojechałem w dwie godziny.
Jak zwykle moja mama pierwsza mnie zauważyła i mimo, że się zdziwiła to i tak
bardzo się ucieszyła z moich odwiedzin. Przywitałem się z nią i od razu
poszedłem na górę, do pokoju, który kiedyś należał do mnie. Nie zdziwiłem się,
gdy zobaczyłem Victorię. Pakowała się a gdy mnie zobaczyła aż podskoczyła.
- Czy ty zawsze musisz wtrącać się w moje życie?.-
Powiedziałem zdenerwowany patrząc głęboko w jej oczy. Nie wyrażały zupełnie
nic. Jak gdyby była bez uczuć i bez serca.
-, Czyli pani zdzira już ci się poskarżyła?.- Zapytała
kpiącą i jak gdyby nic znów zaczęła się pakować. Byłem na nią strasznie
wściekły, dlatego zrzuciłem jej walizkę na podłogę i uderzyłem ją z całej siły
w twarz. Stała przede mną już nie z takim kpiącym uśmiechem jak przed chwilą tylko
z miną wyrażającą gniew.
- Myślisz, że jesteś lepsza? Że niby to ty jesteś o wiele
bardziej ładniejsza i atrakcyjniejsza? To jesteś w błędzie! Kocham ją i zawsze
będę ją kochał a ty masz się nie wtrącać w nieswoje sprawy, zrozumiano?.-
Trzymała się za policzek, ale do mnie to w ogóle nie przemawiało. Dostało to,
na co zasłużyła.
- Robert, Victoria.- Nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy
pojawiła się moja mama.- Przestańcie, proszę.- Podeszła do mnie i położyła
swoją rękę na moim ramieniu.
- Tak bardzo jej bronisz? A ona nawet w połowie nie jest
tego warta.- Podniosła swoją walizkę i położyła ją na łóżku. Zbliżyłem się do
niej i zmusiłem ją żeby na mnie spojrzała.
-, Jeśli jeszcze raz ją obrazisz albo cokolwiek na nią
powiesz to nie ręczę za siebie i obiecuję ci, że zrobię z tym porządek.-
Powiedziałem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Zatrzyma mnie, gdy
schodziłem po schodach.
- Rob, dobrze… nie będę już nigdy więcej mieszać się w twoje
sprawy, ale wiedz, że jeżeli kolejny raz pożałujesz swojego wyboru i
przyjdziesz do mnie po radę to ja już ci nie pomogę.- Powiedziała oschle.- A na
pewno pożałujesz.- Dodała po cichu jednak ja to usłyszałem.
- Nie martw się, ja tego na pewno nie pożałuje.-
Uśmiechnąłem się do niej kpiącą i wyszedłem z mieszkania.
Z punktu widzenia Kristen
Gdy się obudziłam
Roberta już przy mnie nie było. Nie wiedziałam gdzie jest, ani kiedy wróci.
Miałam jedynie nadzieje, że nie potrwa to długo i już za chwilę znowu go
zobaczę. A w tym czasie ubrałam się, wykąpałam i zrobiłam śniadanie dla nas
obojga. Czekałam na niego chyba pół godziny, ale nadal się nie pojawiał,
dlatego zdecydowałam, że zjem śniadanie bez niego. Nałożyłam sobie na talerz jajecznicę
i zjadłam ze smakiem. Potem pozmywałam i zadzwoniłam do Roba. Nie odbierał. Zaczęłam
się o niego naprawdę martwić. Gdzie on był? A może miał jakiś wypadek? Może coś
mu się stało?
Gdzie jesteś? Martwię się o ciebie. Przyjedź
jak najszybciej – Napisałam na komórce, wybrałam odpowiedni numer i
wysłałam wiadomość. Nie darowałabym sobie, jeśli coś by mu stało.
- Kochanie już jestem.- Usłyszałam i wybiegłam z pokoju by
się z nim przywitać. Wpadłam mu w ramiona i mocno go do siebie przytuliłam.
- Gdzie byłeś? Strasznie się o ciebie martwiłam!.- Powiedziałam
patrząc mu w oczy.
- Przepraszam, nie chciałem cię zmartwić.- Uśmiechnął się do
mnie i zdjął swoją kurtkę.- Musiałem załatwić parę spraw w Londynie.- Zdziwiłam
się. Co on robił w Londynie? I jakie sprawy tam załatwiał?
- W Londynie? Kotku, powiedz mi prawdę.- Dotknęłam jego
policzka.- Obiecałeś mi to.
- Dobrze, byłem w Londynie, żeby porozmawiać z Victorią.-
Odpowiedział.- Jest mi naprawdę przykro, że cię tak potraktowała, nie znałem
jej od tej strony i naprawdę jest mi za nią strasznie wstyd.
- A ja się jej nie dziwię, po części miała rację.- Dopiero
teraz zdałam sobie z tego sprawę. Miała rację osądzając mnie.
- Nie miała racji i niepotrzebnie miesza się w moje życie, ale
nie martw się już nigdy nie stanie nam na drodze.- Uśmiechnął się szeroko.- Już
nikt nigdy nie będzie obrażał mojej księżniczki.- Zaśmiałam się i pocałowałam
go bardzo namiętnie.
- Dziękuje.- Wyszeptałam i wtuliłam się w moje ciepłego
partnera.
Autor: Iza.
Następny rozdział w niedzielę o godzinie 16:00 lub wcześniej.
Super rozdział!!! Już nie mogę się doczekać zaręczyn!!! Mam nadzieję,że Kris się zgodzi i,że to się stanie w następnym rozdziale! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie moge doczekać sie nn.
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSuper piszecie dziewczyny. Piękny rozdział. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział już nie mogę się doczekać oświadczyn oby szybko !!/kasia
OdpowiedzUsuńSUPEEEEEEEEEEEEEEEEEEEERRRR !!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ale krótki.
OdpowiedzUsuńGdzie ten rozdział?
OdpowiedzUsuń