wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział Rozdział 68 cz.3 – „Nikt nigdy nie będzie obrażał mojej księżniczki”






Z punktu widzenia Roberta
   Czułem się naprawdę dobrze mając Kristen w swoich ramionach. Była już godzina 8: 00, ale ona nadal nie wstawała. Wyglądała tak pięknie i uroczo, że nie potrafiłem jej obudzić. Patrzyłem na nią zupełnie zahipnotyzowany i jedyne, co mogłem teraz powiedzieć to to, że jest śliczna. Mój aniołek, moja księżniczka. Postanowiłem również, że wyjaśnię całą tą zaistniałą sytuację z Victorią i choćby nie pochwalała mojego zdania i miałbym ją stracić to i tak poproszę Kris o rękę. Chce z nią być do końca mojego życia i mieć z nią gromadkę dzieci. Kocham ją ponad wszystko, dlatego już niedługo przedstawię jej swoje plany oświadczając się. Mam jedynie cichą nadzieje, że je przyjmie i już na zawsze będzie połączeni małżeństwem.
   Kristen uśmiechnęła się i przekręciła się na drugi bok odpychając moje ramiona. Uśmiechnąłem się również i po cichu wyjąłem z szafy moje ubrania. Ubrałem się pocałowałem Kristen w policzek zostawiając na jej poduszce kartkę z wyjaśnieniami. Wyszedłem z domu i skierowałem się do samochodu. Nie lubiłem jeździć samochodem. O wiele bardziej ceniłem jazdę na rowerze, ale w obecnej sytuacji musiałem wybrać samochód. Do mojego rodzinnego domu dojechałem w dwie godziny. Jak zwykle moja mama pierwsza mnie zauważyła i mimo, że się zdziwiła to i tak bardzo się ucieszyła z moich odwiedzin. Przywitałem się z nią i od razu poszedłem na górę, do pokoju, który kiedyś należał do mnie. Nie zdziwiłem się, gdy zobaczyłem Victorię. Pakowała się a gdy mnie zobaczyła aż podskoczyła.
- Czy ty zawsze musisz wtrącać się w moje życie?.- Powiedziałem zdenerwowany patrząc głęboko w jej oczy. Nie wyrażały zupełnie nic. Jak gdyby była bez uczuć i bez serca.
-, Czyli pani zdzira już ci się poskarżyła?.- Zapytała kpiącą i jak gdyby nic znów zaczęła się pakować. Byłem na nią strasznie wściekły, dlatego zrzuciłem jej walizkę na podłogę i uderzyłem ją z całej siły w twarz. Stała przede mną już nie z takim kpiącym uśmiechem jak przed chwilą tylko z miną wyrażającą gniew.
- Myślisz, że jesteś lepsza? Że niby to ty jesteś o wiele bardziej ładniejsza i atrakcyjniejsza? To jesteś w błędzie! Kocham ją i zawsze będę ją kochał a ty masz się nie wtrącać w nieswoje sprawy, zrozumiano?.- Trzymała się za policzek, ale do mnie to w ogóle nie przemawiało. Dostało to, na co zasłużyła.
- Robert, Victoria.- Nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy pojawiła się moja mama.- Przestańcie, proszę.- Podeszła do mnie i położyła swoją rękę na moim ramieniu.
- Tak bardzo jej bronisz? A ona nawet w połowie nie jest tego warta.- Podniosła swoją walizkę i położyła ją na łóżku. Zbliżyłem się do niej i zmusiłem ją żeby na mnie spojrzała.
-, Jeśli jeszcze raz ją obrazisz albo cokolwiek na nią powiesz to nie ręczę za siebie i obiecuję ci, że zrobię z tym porządek.- Powiedziałem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Zatrzyma mnie, gdy schodziłem po schodach.
- Rob, dobrze… nie będę już nigdy więcej mieszać się w twoje sprawy, ale wiedz, że jeżeli kolejny raz pożałujesz swojego wyboru i przyjdziesz do mnie po radę to ja już ci nie pomogę.- Powiedziała oschle.- A na pewno pożałujesz.- Dodała po cichu jednak ja to usłyszałem.
- Nie martw się, ja tego na pewno nie pożałuje.- Uśmiechnąłem się do niej kpiącą i wyszedłem z mieszkania. 

Z punktu widzenia Kristen
   Gdy się obudziłam Roberta już przy mnie nie było. Nie wiedziałam gdzie jest, ani kiedy wróci. Miałam jedynie nadzieje, że nie potrwa to długo i już za chwilę znowu go zobaczę. A w tym czasie ubrałam się, wykąpałam i zrobiłam śniadanie dla nas obojga. Czekałam na niego chyba pół godziny, ale nadal się nie pojawiał, dlatego zdecydowałam, że zjem śniadanie bez niego. Nałożyłam sobie na talerz jajecznicę i zjadłam ze smakiem. Potem pozmywałam i zadzwoniłam do Roba. Nie odbierał. Zaczęłam się o niego naprawdę martwić. Gdzie on był? A może miał jakiś wypadek? Może coś mu się stało?
   Gdzie jesteś? Martwię się o ciebie. Przyjedź jak najszybciej – Napisałam na komórce, wybrałam odpowiedni numer i wysłałam wiadomość. Nie darowałabym sobie, jeśli coś by mu stało.
- Kochanie już jestem.- Usłyszałam i wybiegłam z pokoju by się z nim przywitać. Wpadłam mu w ramiona i mocno go do siebie przytuliłam.
- Gdzie byłeś? Strasznie się o ciebie martwiłam!.- Powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Przepraszam, nie chciałem cię zmartwić.- Uśmiechnął się do mnie i zdjął swoją kurtkę.- Musiałem załatwić parę spraw w Londynie.- Zdziwiłam się. Co on robił w Londynie? I jakie sprawy tam załatwiał?
- W Londynie? Kotku, powiedz mi prawdę.- Dotknęłam jego policzka.- Obiecałeś mi to.
- Dobrze, byłem w Londynie, żeby porozmawiać z Victorią.- Odpowiedział.- Jest mi naprawdę przykro, że cię tak potraktowała, nie znałem jej od tej strony i naprawdę jest mi za nią strasznie wstyd.
- A ja się jej nie dziwię, po części miała rację.- Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Miała rację osądzając mnie.
- Nie miała racji i niepotrzebnie miesza się w moje życie, ale nie martw się już nigdy nie stanie nam na drodze.- Uśmiechnął się szeroko.- Już nikt nigdy nie będzie obrażał mojej księżniczki.- Zaśmiałam się i pocałowałam go bardzo namiętnie.
- Dziękuje.- Wyszeptałam i wtuliłam się w moje ciepłego partnera.


Autor: Iza.
Następny rozdział w niedzielę o godzinie 16:00 lub wcześniej.

8 komentarzy:

  1. Super rozdział!!! Już nie mogę się doczekać zaręczyn!!! Mam nadzieję,że Kris się zgodzi i,że to się stanie w następnym rozdziale! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Nie moge doczekać sie nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super piszecie dziewczyny. Piękny rozdział. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział już nie mogę się doczekać oświadczyn oby szybko !!/kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPEEEEEEEEEEEEEEEEEEEERRRR !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział ale krótki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie ten rozdział?

    OdpowiedzUsuń