Siedziałam właśnie
z Robertem w salonie i oglądałam z nim jakiś ciekawy film o zwierzętach. Robert
wcale nie był zainteresowany filmem, bo prawie przez cały okres trwania filmu dotykał
mnie i całował.
- Kocham cię.- Szeptał mi do ucha raz po raz. Uśmiechałam
się tylko wtedy, ale też nie przestawałam słuchać telewizji. Gdy film już się
skończył ku rozczarowaniu Roba zeszłam z kanapy i skierowałam się w stronę
kuchni. Podszedł do mnie i pocałował mnie w szyję szeptając mi do ucha miłe
słowa.
- Seksownie dziś wyglądasz kotku.- Powiedział do mnie a ja
się do niego odwróciłam. W jego oczach mogłam zobaczyć ogniki szczęścia i
podniecenia. Pocałowałam go bardzo namiętnie w usta a potem pociągnęłam go w
stronę naszej sypialni. Tam zaczęłam rozpinać jego koszulę a on moje spodnie.
Gdy pozbyłam się jego spodni wskoczyłam na niego. Nie utrzymał mnie jednak i
razem przewróciliśmy się na podłogę. Zaczęliśmy się głośno śmiać.
- Nie wiedziałam, że aż tyle przytyłam.- Powiedziałam
śmiejąc się i patrząc prosto w oczy Robertowi.- Bo to wszystko twoja wina! To
ty mnie tutaj cały czas rozpieszczasz i robisz mi tak pyszne śniadania, obiady
i kolacje… Przez ciebie niedługo nie będę w stanie się w nic zmieścić.- Zmienił
pozycję. Teraz to on leżał pode mną.
- A oczywiście, że rozpieszczam i od tej pory zawsze będę
tak robił.- Pocałował mnie długo i namiętnie.- Będziesz mi się podobać zawsze i
wszędzie nawet, kiedy będziesz miała 20 kilogramów więcej.- Uśmiechnął się. W
tym momencie zadzwonił mój telefon. Z niechęcią oderwałam się od Roba i
spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Ashley. Nie chciałam odbierać, więc
wróciłam do Roberta.
- Pieprzyć telefon.- Powiedziałam przytulając się do niego.
Spojrzał na mnie.
- A może to coś ważnego?.- Minął mnie i wziął telefon do
swojej dłoni. Podał mi go i uśmiechnął się.- Odbierz.- Z wielką niechęcią
wzięłam od niego telefon i odebrałam go.
- Hej Kris, pomyślałam sobie, że tak dawno się nie
widzieliśmy może mogliśmy się dziś spotkać? Pójdziemy na zakupy, do
kosmetyczki, do sauny i wiesz na takie inne sprawy.- Zaproponowała. Robert
pocałował mnie w szyję i dotknął moich nagich piersi.
- Owszem, moglibyśmy pójść na jakieś zakupy, ale nie dzisiaj
dobrze? Źle się czuje i w ogóle jestem taka jakaś niewyspana, zmęczona.-
Zaczęłam się wykręcać. Chciałam spędzić cały dzień z Robem a nie z Ashley.
- Kochanie a może jednak powinnaś się spotkać z Ashley,
trochę byś się zrelaksowała i spędziła miło czas.- Szepnął mi do ucha Robert.
Zakryłam ręką telefon.
- Miło czas mogę również spędzić z tobą.- Odwróciłam się w
jego stronę i położyłam swoje ręce na jego ramionach.
- Wiem, ale pomyśl mnie masz, na co dzień a z Ashley
spotykasz się tylko, co miesiąc albo jeszcze rzadziej.- No i tu musiałam się z
nim niestety zgodzić.- Więc sądzę, że zamiast odmawiać powinnaś po prostu do
niej pojechać.
- A ty, co tu będziesz robić cały dzień?.- Spytałam.
Pozbierał moje ubrania leżące na podłodze i podał mi je.
- Nie martw się o mnie, jakoś sobie przecież poradzę.- Uśmiechnął
się. Nie chciałam go zostawiać, ale jednak musiałam to zrobić.
- W takim razie zgoda, będę u ciebie za pół godziny.-
Powiedziałam do słuchawki. Ashley pisnęła ze szczęścia a ja uśmiechnęłam się
wymuszonym uśmiechem.- To do zobaczenia.- Odpowiedziałam tylko i szybko się
rozłączyłam.
*Z punktu widzenia Roberta*
Kiedy Ashley
zadzwoniła do Kristen od razu wiedziałem, co to oznacza. Zaczęła wcielać mój
plan w życie a mi nie pozostawało nic innego jak tylko przekonać Kris do spotkania
się z Ashley. Nie chciała się ze mną rozstawać jednak ja musiałem ją koniecznie
przekonać.
- Dobrze pojadę, ale obiecaj mi, że jak już wrócę to
dokończymy to, co zaczęliśmy przed chwilą.- Powiedziała podchodząc do mnie i
puszczając mi oczko. Dotknęła mojego policzka i pocałowała na pożegnanie.
- Oczywiście kochanie, już nie mogę się tego doczekać.-
Odpowiedziałem i otworzyłem jej drzwi. Uśmiechnąłem się a potem pomachałem ręką
w stronę odjeżdżającym samochodem. Zamknąłem drzwi i zacząłem sprzątać cały
dom. Pościeliłem łóżko, wytarłem wszędzie kurze, pozamiatałem a potem umyłem
podłogę i poszedłem na zakupy. Nie śpieszyłem się, bo dobrze wiedziałem, że
zdążę zanim przyjdzie Kristen. Dzisiaj wszystko miało być dopracowane na
ostatni guzik. Kupiłem wszystkie składniki potrzebne na dzisiejszy wieczór,
nakryłem pięknie stół i wsadziłem kwiaty do wazonu. Gdy zbliżała się godzina
dziewiętnasta zrobiłem przepyszną (moim zdaniem) kolację i deser. Teraz
pozostawało mi już tylko czekać na moją ukochaną, która miała lada chwila się zjawić.
*Z punktu widzenia Kristen*
- Kristen, mam dla ciebie coś specjalnego.- Usłyszałam głos
Ashley i spojrzałam na nią. Oglądała właśnie damską, piękną, ale i skąpą
koronkową bieliznę.
- O nie.- Zawołałam, ale niestety było już za późno. Ashley
pociągnęła mnie za rękaw i wprowadziła do sklepu.
- Dzień dobry, poszukujemy jakiejś ładnej i koronkowej
bielizny dla tej pani.- Pokazała ręką na mnie i uśmiechnęła się. Sprzedawczyni
od razu pobiegła do wieszaków i przyniosła kilka naprawdę pięknych koronkowych zestawów
bielizny. Przymierzyłam jeden z nich odkręciłam się w stronę Ashley z głośnym
westchnięciem.
- Nie pokaże się tam Robertowi!.- Zawołałam głośno.- Dobrze
wiesz, że nie lubię tego nosić!
- Kris, Robertowi na pewno się to spodoba, uwierz mi.-
Zaśmiała się. Dałam jej sójkę w bok.
- A skąd ty możesz o tym wiedzieć?
- Po prostu czuję, że dzisiejszy wieczór będzie dla was
naprawdę wyjątkowy i niepowtarzalny.- Śmiała się bardzo głośno.- Dobra,
kupujemy to i idziemy dalej.- Zarządziła, więc zrobiłam tak jak mówiła. Potem
jeszcze się przebrałam w jednej z łazienek i poszliśmy do spa i kosmetyczki. Po
tym całym dniu mimo mojego początkowego zniechęcenia bardzo miło spędziłam ten
czas wspólnie z Ashley. Byłam jej naprawdę wdzięczna, że zrobiła mi taką fajną
niespodziankę. Chciałam jednak już wrócić do domu. Do mojego Roberta, więc nie
czekając na pozwolenie Ashley pożegnałam się z nią i pojechałam taksówką.
Wyjęłam telefon i przeczytałam odebrany esemesa od Roba.
Tęsknie. Wróć jak
najszybciej, kocham cię.
Uśmiechnęłam się
pod nosem i spojrzałam w okno.
19:00
Gdy wróciłam do
domu i zobaczyłam panujący w nim idealny porządek od razu zaczęło mi się coś
nie zgadzać. Robert nigdy nie lubił sprzątać a teraz dom był idealnie
wysprzątany i pięknie pachniał. Zajrzałam do środka i zobaczyłam coś jeszcze
bardziej zaskakującego. W naszym pięknym salonie, gdzie zwykle jedliśmy
śniadania, obiady i kolację stał stół pokryty obrusem a na nim stała zapewne
przepyszna kolacja. Do salonu właśnie wszedł Robert z bukietem kwiatów. Byłam
zdziwiona, ale też uradowana, że o mnie pomyślał.
- Witaj kochanie.- Powiedział i wręczył mi kwiaty. Odebrałam
je od niego i pocałowałam go na przywitanie.
- To jakaś szczególna okazja?.- Zapytałam pokazując głową na
przykryty stół z kolacją.
- Po prostu pomyślałem, że gdy wrócisz będziesz chciała coś
zjeść, więc zrobiłem ci kolację.- Uśmiechnął się i zaprosił mnie do stołu.
Podszedł i odsunął mi krzesło. Gdy usiadłam dotknął mojej dłoni i nalał mi
wina. Zaczynałam się trochę denerwować. Romantycznej kolacji przy świecach nie
robi się z tak błahego powodu. Pomyślałam, że on coś kombinuje.
- Nie smakuje ci?.- Zapytał i spojrzał na mój talerz. Jadłam
właśnie spaghetti.
- Przepraszam, zamyśliłam się.- Uśmiechnął się do mnie
ciepło i napił się wina. W jego twarzy było coś niepokojącego. Martwił się i
jakby czegoś się bał. Nie mogłam się powstrzymać, po prostu musiałam go
zapytać.
- Stało się coś?
- Nie, oczywiście, że nie.- Odpowiedział, spojrzał na swój
talerz i zaczął jeść. Martwiło mnie trochę jego zachowanie, ale postawiłam to
zostawić. Po kolacji przyszedł czas na deser. Byłam niesamowicie oczarowana,
gdy spróbowałam tego deseru. Był po prostu niesamowity! Rob widząc, że mi
smakuje dał mi dokładkę a kiedy już zjadłam upił łyk wina i zaniósł nasze
talerze do zmywarki. Gdy wrócił miałam ochotę coś powiedzieć jednak wyprzedził
mnie i podszedł do mnie. Uklęknął przede mną i chwycił moją dłoń w swoje ręce.
Zaraz, czy on… on mi się oświadcza?
- Kristen kochanie, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na
całym świecie, Nigdy nikogo tak mocno nie kochałem i wiem, że nigdy nie będę
kochał, bo w moim sercu jesteś tylko ty… Chcę spędzić z tobą wszystkie
najwspanialsze chwile, te złe jak i te dobre, chce być z tobą aż do śmierci,
dlatego mam do ciebie pytanie.- W moich oczach pojawiły się łzy. Wzruszyłam się
i nie mogłam przestać nad tym zapanować. To, co powiedział było piękne. Dotknął
mojego policzka, odszukał w kieszeni swojej marynarki czerwone pudełeczko a
następnie klęcząc przede mną i trzymając pierścionek w ręku pełen obaw, ale i
determinacji powiedział: Kristen czy wyjdziesz za mnie?.- Jedna malutka łza
potoczyła się po moim policzku. Nie spodziewałam się tego. Nie chciałam go
jednak trzymać w niepewności, dlatego jak najszybciej odpowiedziałam:
- Tak… Oczywiście, że za ciebie wyjdę.- Uśmiechnął się i założył
pierścionek na mój palec, następnie porwał mnie w swoje ramiona. Zaczął mnie
całować i przytulać do siebie. Ja również nie pozostałam mu dłużna i już po
chwili jego koszula wylądowała na podłodze.
- Chodźmy do sypialni.- Zaproponowałam.- Mieliśmy przecież
dokończyć to, co zaczęliśmy dzisiaj rano.- Uśmiechnęłam się, on również i
poszliśmy do sypialni nadal rozpinając i zdejmując sobie nawzajem ubrania. Gdy
dotarliśmy do sypialni Robert położył mnie na łóżku i zaczął namiętnie całować
każdy skrawek mojego ciała. Nie byłam zupełnie naga, miałam jeszcze na sobie
bieliznę, natomiast Rob był całkiem nagi. Rob przyjrzał się jej badawczo i
spojrzał na mnie.
- Tej bielizny jeszcze u ciebie nie widziałem.- Powiedział.
Uniosłam się do góry podtrzymując się łokciami, żeby Rob zdjął stanik.
- Kupiłam ją, gdy byłam z Ashley na zakupach, to ona
namówiła mnie do jej kupienia.- Odpowiedziałam i poczułam, że Rob odpina mój
staniczek.
- Dobry wybór, uwielbiam kolor czerwony.- Zaśmiał się i
zaczął pieścić i całować moje piersi. Sprawiał mi tym prawdziwą rozkosz. Potem
całował moją brzuch, pępek, uda aż w końcu dotarł do mojej kobiecości. Trochę
się pobawił i popieścił moją łechtaczkę by potem mocno w nią wejść. Zacisnęłam
uda na jego biodrach i cicho jęknęłam. Był naprawdę dobry w te klocki. Przy
każdym jego pchnięciu czułam niesamowitą rozkosz, której po prostu nie da się
opisać. Jemu również sprawiało to ogromną przyjemność. Cicho pojękiwał a w jego
oczach zobaczyłam ogniki szczęścia i podniecenia, które widziałam również dziś
rano. Kiedy poczułam go naprawdę głęboko w sobie nie mogłam się powstrzymać a
nawet nie chciałam i wykrzyknęłam głośno jego imię. On zrobił to samo kilka
sekund po mnie. Jednak, gdy było już po
wszystkim nadal ze mnie nie schodził. Przysunęłam się do niego bliżej,
pocałowałam go a potem przytuliłam się do niego. Oddychałam w miarę spokojnie i
resztkami sił spojrzałam na swój pierścionek. Był piękny. Tak jak Rob.
- Kocham cię.- Podziałam do niego kładąc się na łóżku i
zaczynając normalnie oddychać. Wysunął się ze mnie i położył się obok mnie na
łóżku.
- Nawet nie wiesz ile ty znaczysz dla mnie.- Odpowiedział i
przekręcił się w moją stronę. Przytulił mnie do siebie a ja wtuliłam się w jego
klatkę piersiową. Było mi teraz tak dobrze, że przestałam myśleć o wszystkim.
Skupiałam się teraz tylko i wyłącznie na spokojnym biciu serca Roberta.