sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 70 – „Kochanie, jesteś dla mnie najważniejszą osobą”



   Siedziałam właśnie z Robertem w salonie i oglądałam z nim jakiś ciekawy film o zwierzętach. Robert wcale nie był zainteresowany filmem, bo prawie przez cały okres trwania filmu dotykał mnie i całował.  
- Kocham cię.- Szeptał mi do ucha raz po raz. Uśmiechałam się tylko wtedy, ale też nie przestawałam słuchać telewizji. Gdy film już się skończył ku rozczarowaniu Roba zeszłam z kanapy i skierowałam się w stronę kuchni. Podszedł do mnie i pocałował mnie w szyję szeptając mi do ucha miłe słowa.
- Seksownie dziś wyglądasz kotku.- Powiedział do mnie a ja się do niego odwróciłam. W jego oczach mogłam zobaczyć ogniki szczęścia i podniecenia. Pocałowałam go bardzo namiętnie w usta a potem pociągnęłam go w stronę naszej sypialni. Tam zaczęłam rozpinać jego koszulę a on moje spodnie. Gdy pozbyłam się jego spodni wskoczyłam na niego. Nie utrzymał mnie jednak i razem przewróciliśmy się na podłogę. Zaczęliśmy się głośno śmiać.
- Nie wiedziałam, że aż tyle przytyłam.- Powiedziałam śmiejąc się i patrząc prosto w oczy Robertowi.- Bo to wszystko twoja wina! To ty mnie tutaj cały czas rozpieszczasz i robisz mi tak pyszne śniadania, obiady i kolacje… Przez ciebie niedługo nie będę w stanie się w nic zmieścić.- Zmienił pozycję. Teraz to on leżał pode mną.
- A oczywiście, że rozpieszczam i od tej pory zawsze będę tak robił.- Pocałował mnie długo i namiętnie.- Będziesz mi się podobać zawsze i wszędzie nawet, kiedy będziesz miała 20 kilogramów więcej.- Uśmiechnął się. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Z niechęcią oderwałam się od Roba i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Ashley. Nie chciałam odbierać, więc wróciłam do Roberta.
- Pieprzyć telefon.- Powiedziałam przytulając się do niego. Spojrzał na mnie.
- A może to coś ważnego?.- Minął mnie i wziął telefon do swojej dłoni. Podał mi go i uśmiechnął się.- Odbierz.- Z wielką niechęcią wzięłam od niego telefon i odebrałam go.
- Hej Kris, pomyślałam sobie, że tak dawno się nie widzieliśmy może mogliśmy się dziś spotkać? Pójdziemy na zakupy, do kosmetyczki, do sauny i wiesz na takie inne sprawy.- Zaproponowała. Robert pocałował mnie w szyję i dotknął moich nagich piersi.
- Owszem, moglibyśmy pójść na jakieś zakupy, ale nie dzisiaj dobrze? Źle się czuje i w ogóle jestem taka jakaś niewyspana, zmęczona.- Zaczęłam się wykręcać. Chciałam spędzić cały dzień z Robem a nie z Ashley.
- Kochanie a może jednak powinnaś się spotkać z Ashley, trochę byś się zrelaksowała i spędziła miło czas.- Szepnął mi do ucha Robert. Zakryłam ręką telefon.
- Miło czas mogę również spędzić z tobą.- Odwróciłam się w jego stronę i położyłam swoje ręce na jego ramionach.
- Wiem, ale pomyśl mnie masz, na co dzień a z Ashley spotykasz się tylko, co miesiąc albo jeszcze rzadziej.- No i tu musiałam się z nim niestety zgodzić.- Więc sądzę, że zamiast odmawiać powinnaś po prostu do niej pojechać.
- A ty, co tu będziesz robić cały dzień?.- Spytałam. Pozbierał moje ubrania leżące na podłodze i podał mi je.
- Nie martw się o mnie, jakoś sobie przecież poradzę.- Uśmiechnął się. Nie chciałam go zostawiać, ale jednak musiałam to zrobić.
- W takim razie zgoda, będę u ciebie za pół godziny.- Powiedziałam do słuchawki. Ashley pisnęła ze szczęścia a ja uśmiechnęłam się wymuszonym uśmiechem.- To do zobaczenia.- Odpowiedziałam tylko i szybko się rozłączyłam.
*Z punktu widzenia Roberta*
   Kiedy Ashley zadzwoniła do Kristen od razu wiedziałem, co to oznacza. Zaczęła wcielać mój plan w życie a mi nie pozostawało nic innego jak tylko przekonać Kris do spotkania się z Ashley. Nie chciała się ze mną rozstawać jednak ja musiałem ją koniecznie przekonać.
- Dobrze pojadę, ale obiecaj mi, że jak już wrócę to dokończymy to, co zaczęliśmy przed chwilą.- Powiedziała podchodząc do mnie i puszczając mi oczko. Dotknęła mojego policzka i pocałowała na pożegnanie.
- Oczywiście kochanie, już nie mogę się tego doczekać.- Odpowiedziałem i otworzyłem jej drzwi. Uśmiechnąłem się a potem pomachałem ręką w stronę odjeżdżającym samochodem. Zamknąłem drzwi i zacząłem sprzątać cały dom. Pościeliłem łóżko, wytarłem wszędzie kurze, pozamiatałem a potem umyłem podłogę i poszedłem na zakupy. Nie śpieszyłem się, bo dobrze wiedziałem, że zdążę zanim przyjdzie Kristen. Dzisiaj wszystko miało być dopracowane na ostatni guzik. Kupiłem wszystkie składniki potrzebne na dzisiejszy wieczór, nakryłem pięknie stół i wsadziłem kwiaty do wazonu. Gdy zbliżała się godzina dziewiętnasta zrobiłem przepyszną (moim zdaniem) kolację i deser. Teraz pozostawało mi już tylko czekać na moją ukochaną, która miała lada chwila się zjawić.
*Z punktu widzenia Kristen*
- Kristen, mam dla ciebie coś specjalnego.- Usłyszałam głos Ashley i spojrzałam na nią. Oglądała właśnie damską, piękną, ale i skąpą koronkową bieliznę.
- O nie.- Zawołałam, ale niestety było już za późno. Ashley pociągnęła mnie za rękaw i wprowadziła do sklepu.
- Dzień dobry, poszukujemy jakiejś ładnej i koronkowej bielizny dla tej pani.- Pokazała ręką na mnie i uśmiechnęła się. Sprzedawczyni od razu pobiegła do wieszaków i przyniosła kilka naprawdę pięknych koronkowych zestawów bielizny. Przymierzyłam jeden z nich odkręciłam się w stronę Ashley z głośnym westchnięciem.
- Nie pokaże się tam Robertowi!.- Zawołałam głośno.- Dobrze wiesz, że nie lubię tego nosić!
- Kris, Robertowi na pewno się to spodoba, uwierz mi.- Zaśmiała się. Dałam jej sójkę w bok.
- A skąd ty możesz o tym wiedzieć?
- Po prostu czuję, że dzisiejszy wieczór będzie dla was naprawdę wyjątkowy i niepowtarzalny.- Śmiała się bardzo głośno.- Dobra, kupujemy to i idziemy dalej.- Zarządziła, więc zrobiłam tak jak mówiła. Potem jeszcze się przebrałam w jednej z łazienek i poszliśmy do spa i kosmetyczki. Po tym całym dniu mimo mojego początkowego zniechęcenia bardzo miło spędziłam ten czas wspólnie z Ashley. Byłam jej naprawdę wdzięczna, że zrobiła mi taką fajną niespodziankę. Chciałam jednak już wrócić do domu. Do mojego Roberta, więc nie czekając na pozwolenie Ashley pożegnałam się z nią i pojechałam taksówką. Wyjęłam telefon i przeczytałam odebrany esemesa od Roba.

Tęsknie. Wróć jak najszybciej, kocham cię.

   Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam w okno.

19:00
   Gdy wróciłam do domu i zobaczyłam panujący w nim idealny porządek od razu zaczęło mi się coś nie zgadzać. Robert nigdy nie lubił sprzątać a teraz dom był idealnie wysprzątany i pięknie pachniał. Zajrzałam do środka i zobaczyłam coś jeszcze bardziej zaskakującego. W naszym pięknym salonie, gdzie zwykle jedliśmy śniadania, obiady i kolację stał stół pokryty obrusem a na nim stała zapewne przepyszna kolacja. Do salonu właśnie wszedł Robert z bukietem kwiatów. Byłam zdziwiona, ale też uradowana, że o mnie pomyślał.
- Witaj kochanie.- Powiedział i wręczył mi kwiaty. Odebrałam je od niego i pocałowałam go na przywitanie.
- To jakaś szczególna okazja?.- Zapytałam pokazując głową na przykryty stół z kolacją.
- Po prostu pomyślałem, że gdy wrócisz będziesz chciała coś zjeść, więc zrobiłem ci kolację.- Uśmiechnął się i zaprosił mnie do stołu. Podszedł i odsunął mi krzesło. Gdy usiadłam dotknął mojej dłoni i nalał mi wina. Zaczynałam się trochę denerwować. Romantycznej kolacji przy świecach nie robi się z tak błahego powodu. Pomyślałam, że on coś kombinuje.
- Nie smakuje ci?.- Zapytał i spojrzał na mój talerz. Jadłam właśnie spaghetti.
- Przepraszam, zamyśliłam się.- Uśmiechnął się do mnie ciepło i napił się wina. W jego twarzy było coś niepokojącego. Martwił się i jakby czegoś się bał. Nie mogłam się powstrzymać, po prostu musiałam go zapytać.
- Stało się coś?
- Nie, oczywiście, że nie.- Odpowiedział, spojrzał na swój talerz i zaczął jeść. Martwiło mnie trochę jego zachowanie, ale postawiłam to zostawić. Po kolacji przyszedł czas na deser. Byłam niesamowicie oczarowana, gdy spróbowałam tego deseru. Był po prostu niesamowity! Rob widząc, że mi smakuje dał mi dokładkę a kiedy już zjadłam upił łyk wina i zaniósł nasze talerze do zmywarki. Gdy wrócił miałam ochotę coś powiedzieć jednak wyprzedził mnie i podszedł do mnie. Uklęknął przede mną i chwycił moją dłoń w swoje ręce. Zaraz, czy on… on mi się oświadcza?
- Kristen kochanie, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie, Nigdy nikogo tak mocno nie kochałem i wiem, że nigdy nie będę kochał, bo w moim sercu jesteś tylko ty… Chcę spędzić z tobą wszystkie najwspanialsze chwile, te złe jak i te dobre, chce być z tobą aż do śmierci, dlatego mam do ciebie pytanie.- W moich oczach pojawiły się łzy. Wzruszyłam się i nie mogłam przestać nad tym zapanować. To, co powiedział było piękne. Dotknął mojego policzka, odszukał w kieszeni swojej marynarki czerwone pudełeczko a następnie klęcząc przede mną i trzymając pierścionek w ręku pełen obaw, ale i determinacji powiedział: Kristen czy wyjdziesz za mnie?.- Jedna malutka łza potoczyła się po moim policzku. Nie spodziewałam się tego. Nie chciałam go jednak trzymać w niepewności, dlatego jak najszybciej odpowiedziałam:
- Tak… Oczywiście, że za ciebie wyjdę.- Uśmiechnął się i założył pierścionek na mój palec, następnie porwał mnie w swoje ramiona. Zaczął mnie całować i przytulać do siebie. Ja również nie pozostałam mu dłużna i już po chwili jego koszula wylądowała na podłodze.
- Chodźmy do sypialni.- Zaproponowałam.- Mieliśmy przecież dokończyć to, co zaczęliśmy dzisiaj rano.- Uśmiechnęłam się, on również i poszliśmy do sypialni nadal rozpinając i zdejmując sobie nawzajem ubrania. Gdy dotarliśmy do sypialni Robert położył mnie na łóżku i zaczął namiętnie całować każdy skrawek mojego ciała. Nie byłam zupełnie naga, miałam jeszcze na sobie bieliznę, natomiast Rob był całkiem nagi. Rob przyjrzał się jej badawczo i spojrzał na mnie.
- Tej bielizny jeszcze u ciebie nie widziałem.- Powiedział. Uniosłam się do góry podtrzymując się łokciami, żeby Rob zdjął stanik.
- Kupiłam ją, gdy byłam z Ashley na zakupach, to ona namówiła mnie do jej kupienia.- Odpowiedziałam i poczułam, że Rob odpina mój staniczek.
- Dobry wybór, uwielbiam kolor czerwony.- Zaśmiał się i zaczął pieścić i całować moje piersi. Sprawiał mi tym prawdziwą rozkosz. Potem całował moją brzuch, pępek, uda aż w końcu dotarł do mojej kobiecości. Trochę się pobawił i popieścił moją łechtaczkę by potem mocno w nią wejść. Zacisnęłam uda na jego biodrach i cicho jęknęłam. Był naprawdę dobry w te klocki. Przy każdym jego pchnięciu czułam niesamowitą rozkosz, której po prostu nie da się opisać. Jemu również sprawiało to ogromną przyjemność. Cicho pojękiwał a w jego oczach zobaczyłam ogniki szczęścia i podniecenia, które widziałam również dziś rano. Kiedy poczułam go naprawdę głęboko w sobie nie mogłam się powstrzymać a nawet nie chciałam i wykrzyknęłam głośno jego imię. On zrobił to samo kilka sekund po mnie.  Jednak, gdy było już po wszystkim nadal ze mnie nie schodził. Przysunęłam się do niego bliżej, pocałowałam go a potem przytuliłam się do niego. Oddychałam w miarę spokojnie i resztkami sił spojrzałam na swój pierścionek. Był piękny. Tak jak Rob.
- Kocham cię.- Podziałam do niego kładąc się na łóżku i zaczynając normalnie oddychać. Wysunął się ze mnie i położył się obok mnie na łóżku.
- Nawet nie wiesz ile ty znaczysz dla mnie.- Odpowiedział i przekręcił się w moją stronę. Przytulił mnie do siebie a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Było mi teraz tak dobrze, że przestałam myśleć o wszystkim. Skupiałam się teraz tylko i wyłącznie na spokojnym biciu serca Roberta. 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział, 69 – „Co takiego mam dla ciebie zrobić?”




Miesiąc później 

 Obudziłam się o godzinie8: 00 i przekręciłam się w drugą stronę. Robert nadal cicho i słodko pochrapywał. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądał tak uroczo. Dotknęłam ręką jego włosów i przeczesałam je delikatnie żeby tylko go nie obudzić. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy, chociaż wiedziałam, że już i tak nie zasnę.
- Nie śpisz już?.- Zapytał Rob niespodziewanie. Nie wiedziałam, że już nie śpi, dlatego troszkę się przestraszyłam. Wstałam i pocałowałam go w policzek.
- Nie, obudziłam się przed chwilą.- Odpowiedziałam i zeszłam z łóżka. Poszłam do garderoby i wyciągnęłam z niej bluzkę, którą na siebie naciągnęłam oraz krótkie spodenki i podeszłam do Roba. Pocałowałam go i pogłaskałam po policzku.
- Zrobić ci śniadanie?.- Zapytał.- Coś dzisiaj słabo wyglądasz.
- Nie, to ja powinnam zrobić śniadanie.- Odpowiedziałam i już miałam iść do kuchni, gdy mnie wyprzedził.
- Nie ma mowy, ja ci dzisiaj zrobię śniadanie.- Uśmiechnął się i w samych bokserkach udał się do kuchni a ja zostałam w naszym pokoju. Uruchomiłam jego laptop i weszłam na jakiś znany serwis plotkarski. Nie często korzystam z takich serwisów, ale teraz koniecznie musiałam coś sprawdzić. Kliknęłam na swoje zdjęcie i zaczęłam czytać po kolei każdy artykuł. Na szczęście sytuacja sprzed kilku tygodni uspokoiła się i już nie było żadnych plotek na mój temat. Nieoczekiwanie do pokoju wszedł mój Robert.
- Znowu oglądasz te bzdury?.- Popatrzył w ekran monitora a później na mnie.- Moim zdaniem szkoda tracić nasz cenny czas na głupoty, jakie tu wypisują.
- Ja też tak myślę, ale chciałam tylko coś sprawdzić.- Odpowiedziałam.- Po za tym spójrz, ta sytuacja już się trochę uspokoiła… Nie piszą już o mnie żadnych plotek.
- To dobrze.- Pocałował mnie w czoło.- W końcu możemy żyć normalnie, tak jakby się nic nie wydarzyło.- Uśmiechnęłam się a on w tym czasie wykorzystał moją nieuwagę i wyłączył swojego laptopa.- A teraz koniec tego! Zapraszam panią na śniadanie.- Wziął mnie na ręce i postawił dopiero wtedy, kiedy znaleźliśmy się w kuchni. Podał przepyszne śniadanie i zjadł je razem ze mną.
- Pomyślałem, że moglibyśmy dziś pojechać na plażę i tam spędzić trochę czasu.- Powiedział.- A potem kino, kolacja i wspólna kąpiel, co ty na to?
- Mogę się zgodzić, ale jeśli ja będę robić kolację.- Było mi trochę wstyd, że tak go wykorzystuje. W końcu jemu też należy się odrobina relaksu.
- Nie, ja robię kolację.- Zaprotestował. Nie mogłam się na to zgodzić.- Chyba, że chcesz możesz zrobić deser ja się na tym nie znam.
- Nie, mam inny pomysł.- Uśmiechnęłam się.- Pojedziemy na plażę, potem do kina, kolację zrobimy razem a potem masaż i wspólna kąpiel.
- Hmm… muszę przyznać, że twój pomysł podoba mi się bardziej.- Dotknął wierzchem mojej dłoni.- Tak, więc zgoda.- Wstałam z krzesła i mimo sprzeciwu Roba pozmywałam naczynia a potem spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy na plażę.
- Możemy już jechać?.- Spytał Robert.
- Tak, oczywiście jestem gotowa.- Podeszłam do niego i pocałowałam go. A następnie udaliśmy się w stronę samochodu Roberta.- Mogę poprowadzić? Już tak dawno nim nie jeździłam.
-, Jeśli chcesz to proszę.- Odpowiedział i zmienił miejsce siedzenia. Już tak dawno nie jeździłam samochodem, że trochę się bałam, ale gdy tylko ruszyłam z miejsca stres opadł. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Gdy zaczęliśmy się kąpać byłam naprawdę szczęśliwa. Spędzałam z Robertem każdą wolną chwilę i nigdy nie miałam jej dość. Uwielbiałam, kiedy w naszym związku był właśnie taki spokój i szczęście.
   Kiedy zmęczeni po pływaniu usiedliśmy na naszych ręcznikach zaczęliśmy rozmawiać. To było takie cudowne. I mimo, że wiedzieliśmy o sobie wszystko to i tak z chęcią jeszcze raz opowiadaliśmy sobie o naszych wspomnieniach. To było fantastyczne.
- Rob, dziękuje.- Powiedziałam nagle przytulając się do mojego ukochanego.- Dziękuje ci za wszystko, jesteś dla mnie taki kochany a ja nawet nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć.
- Każdego dnia mi się odwdzięczasz tym, że jesteś ze mną, że mogę się przy tobie kłaść, zasypiać a potem budzić… to ja powinienem ci podziękować za to, że jesteś… jesteś obecna w moim życiu.- To, co powiedział było prawdą. To była prawdziwa miłość.
   Po wypoczywaniu na plaży przyszedł czas na kino. Rob kupił bilety dla nas dwoje oraz colę i popcorn. Weszliśmy, więc do Sali kinowej i czekaliśmy na ciekawy film, który miał się właśnie rozpocząć. Po zakończonym seansie wróciliśmy do domu. Robert zrobił mi przecudny masaż pleców a ja nie mogłam być mu dłużna, dlatego również mu się zrewanżowałam. Gdy mieliśmy już wziąć wspólną kąpiel Robert postanowił jeszcze gdzieś zadzwonić. Byłam trochę na niego zła, bo przecież ten dzień miał należeć tylko do nas jednak nie chciałam się z nim kłócić, więc posłusznie poszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny a następnie weszłam i czekałam na Roba.

Z punktu widzenia Roberta
- Cześć Ashley z tej strony Robert, możemy chwilę porozmawiać?.- Zadzwoniłem do Ashley by z nią trochę porozmawiać jak i również ustalić z nią pewien plan na jutrzejszy dzień.
- Jasne, coś się stało?.- Zapytała z troską w głosie.- Coś złego z Kristen?
- Nie, oczywiście, że nie wszystko jest jak najbardziej w porządku.- Wytłumaczyłem.- Chciałbym tylko żebyś coś dla mnie zrobiła.
-, Co takiego mam dla ciebie zrobić?.- W jej głosie słychać było zdziwienie, ale i sarkazm.
- Zabierzesz jutro Kris na zakupy, do kosmetyczki i takie tam babskie sprawy?.- Zapytałem i oczekiwałem zgodnej odpowiedzi.
- Mogę to zrobić, ale dlaczego? Co planujesz?
- Nie powiem ci, bo wszystko jej wypaplasz a ja chcę zrobić Kristen niespodziankę.- Zasłoniłem usta ręką i zamknąłem drzwi do pokoju. Chyba za dużo jej powiedziałem.
- A to w takim razie oczywiście.- Uśmiechnąłem się.
- Rob! Czekam na ciebie.- Usłyszałem głos Kristen wołający z łazienki.
- Zaraz przyjdę kochanie.- Odpowiedziałem i wziąłem swój ręcznik w ręce.
- Ashley muszę kończyć…, Więc zadzwoń jutro do Kris umów się z nią i zaplanuj jej prawie cały dzień tylko niech wróci do domu o 19: 00 dobrze?
- Jasne, masz to u mnie jak w banku.- Odpowiedziała, po czym się rozłączyła. Wziąłem jeszcze swoje bokserki, w których śpię i poszedłem w stronę łazienki gdzie czekała na mnie Kristen.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział Rozdział 68 cz.3 – „Nikt nigdy nie będzie obrażał mojej księżniczki”






Z punktu widzenia Roberta
   Czułem się naprawdę dobrze mając Kristen w swoich ramionach. Była już godzina 8: 00, ale ona nadal nie wstawała. Wyglądała tak pięknie i uroczo, że nie potrafiłem jej obudzić. Patrzyłem na nią zupełnie zahipnotyzowany i jedyne, co mogłem teraz powiedzieć to to, że jest śliczna. Mój aniołek, moja księżniczka. Postanowiłem również, że wyjaśnię całą tą zaistniałą sytuację z Victorią i choćby nie pochwalała mojego zdania i miałbym ją stracić to i tak poproszę Kris o rękę. Chce z nią być do końca mojego życia i mieć z nią gromadkę dzieci. Kocham ją ponad wszystko, dlatego już niedługo przedstawię jej swoje plany oświadczając się. Mam jedynie cichą nadzieje, że je przyjmie i już na zawsze będzie połączeni małżeństwem.
   Kristen uśmiechnęła się i przekręciła się na drugi bok odpychając moje ramiona. Uśmiechnąłem się również i po cichu wyjąłem z szafy moje ubrania. Ubrałem się pocałowałem Kristen w policzek zostawiając na jej poduszce kartkę z wyjaśnieniami. Wyszedłem z domu i skierowałem się do samochodu. Nie lubiłem jeździć samochodem. O wiele bardziej ceniłem jazdę na rowerze, ale w obecnej sytuacji musiałem wybrać samochód. Do mojego rodzinnego domu dojechałem w dwie godziny. Jak zwykle moja mama pierwsza mnie zauważyła i mimo, że się zdziwiła to i tak bardzo się ucieszyła z moich odwiedzin. Przywitałem się z nią i od razu poszedłem na górę, do pokoju, który kiedyś należał do mnie. Nie zdziwiłem się, gdy zobaczyłem Victorię. Pakowała się a gdy mnie zobaczyła aż podskoczyła.
- Czy ty zawsze musisz wtrącać się w moje życie?.- Powiedziałem zdenerwowany patrząc głęboko w jej oczy. Nie wyrażały zupełnie nic. Jak gdyby była bez uczuć i bez serca.
-, Czyli pani zdzira już ci się poskarżyła?.- Zapytała kpiącą i jak gdyby nic znów zaczęła się pakować. Byłem na nią strasznie wściekły, dlatego zrzuciłem jej walizkę na podłogę i uderzyłem ją z całej siły w twarz. Stała przede mną już nie z takim kpiącym uśmiechem jak przed chwilą tylko z miną wyrażającą gniew.
- Myślisz, że jesteś lepsza? Że niby to ty jesteś o wiele bardziej ładniejsza i atrakcyjniejsza? To jesteś w błędzie! Kocham ją i zawsze będę ją kochał a ty masz się nie wtrącać w nieswoje sprawy, zrozumiano?.- Trzymała się za policzek, ale do mnie to w ogóle nie przemawiało. Dostało to, na co zasłużyła.
- Robert, Victoria.- Nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy pojawiła się moja mama.- Przestańcie, proszę.- Podeszła do mnie i położyła swoją rękę na moim ramieniu.
- Tak bardzo jej bronisz? A ona nawet w połowie nie jest tego warta.- Podniosła swoją walizkę i położyła ją na łóżku. Zbliżyłem się do niej i zmusiłem ją żeby na mnie spojrzała.
-, Jeśli jeszcze raz ją obrazisz albo cokolwiek na nią powiesz to nie ręczę za siebie i obiecuję ci, że zrobię z tym porządek.- Powiedziałem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Zatrzyma mnie, gdy schodziłem po schodach.
- Rob, dobrze… nie będę już nigdy więcej mieszać się w twoje sprawy, ale wiedz, że jeżeli kolejny raz pożałujesz swojego wyboru i przyjdziesz do mnie po radę to ja już ci nie pomogę.- Powiedziała oschle.- A na pewno pożałujesz.- Dodała po cichu jednak ja to usłyszałem.
- Nie martw się, ja tego na pewno nie pożałuje.- Uśmiechnąłem się do niej kpiącą i wyszedłem z mieszkania. 

Z punktu widzenia Kristen
   Gdy się obudziłam Roberta już przy mnie nie było. Nie wiedziałam gdzie jest, ani kiedy wróci. Miałam jedynie nadzieje, że nie potrwa to długo i już za chwilę znowu go zobaczę. A w tym czasie ubrałam się, wykąpałam i zrobiłam śniadanie dla nas obojga. Czekałam na niego chyba pół godziny, ale nadal się nie pojawiał, dlatego zdecydowałam, że zjem śniadanie bez niego. Nałożyłam sobie na talerz jajecznicę i zjadłam ze smakiem. Potem pozmywałam i zadzwoniłam do Roba. Nie odbierał. Zaczęłam się o niego naprawdę martwić. Gdzie on był? A może miał jakiś wypadek? Może coś mu się stało?
   Gdzie jesteś? Martwię się o ciebie. Przyjedź jak najszybciej – Napisałam na komórce, wybrałam odpowiedni numer i wysłałam wiadomość. Nie darowałabym sobie, jeśli coś by mu stało.
- Kochanie już jestem.- Usłyszałam i wybiegłam z pokoju by się z nim przywitać. Wpadłam mu w ramiona i mocno go do siebie przytuliłam.
- Gdzie byłeś? Strasznie się o ciebie martwiłam!.- Powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Przepraszam, nie chciałem cię zmartwić.- Uśmiechnął się do mnie i zdjął swoją kurtkę.- Musiałem załatwić parę spraw w Londynie.- Zdziwiłam się. Co on robił w Londynie? I jakie sprawy tam załatwiał?
- W Londynie? Kotku, powiedz mi prawdę.- Dotknęłam jego policzka.- Obiecałeś mi to.
- Dobrze, byłem w Londynie, żeby porozmawiać z Victorią.- Odpowiedział.- Jest mi naprawdę przykro, że cię tak potraktowała, nie znałem jej od tej strony i naprawdę jest mi za nią strasznie wstyd.
- A ja się jej nie dziwię, po części miała rację.- Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Miała rację osądzając mnie.
- Nie miała racji i niepotrzebnie miesza się w moje życie, ale nie martw się już nigdy nie stanie nam na drodze.- Uśmiechnął się szeroko.- Już nikt nigdy nie będzie obrażał mojej księżniczki.- Zaśmiałam się i pocałowałam go bardzo namiętnie.
- Dziękuje.- Wyszeptałam i wtuliłam się w moje ciepłego partnera.


Autor: Iza.
Następny rozdział w niedzielę o godzinie 16:00 lub wcześniej.